TANG HOTPOT - Restauracja wariacja

Jeśli zwykła kolacja to dla Was nuda i przeżytek, a w kuchni cenicie sobie własny wybór, samodzielność i kreatywność – to Tang Hotpot jest miejscem dla Was. Dlaczego? Bo tu sami będziecie dla siebie kucharzami, a Wasza pomysłowość ograniczona będzie tylko (bogatą) liczbą produktów dostępnych w karcie. Na wstępie jedno ostrzeżenie – nie idźcie do tej restauracji jeśli goni Was czas. Tang Hotpot to miejsce, w którym jedzenie staje się i przygodą i niespieszną biesiadą, której warto się w pełni poświęcić.


Lokal w nowoczesnym Wilanowie jest urządzony w chińskim stylu, ale bez zbędnego kiczu i przesady. Sercem, a właściwie sercami, tego miejsca są drewniane stoły z wbudowanymi kuchenkami indukcyjnymi, których temperaturą manewrujecie podczas posiłku wedle własnego gustu. Stoły są przystosowane tak, by pomieścić ogrom zamówionych składników, ale jeśli zabraknie miejsca, to pomoże półka dostawiana w odpowiednim momencie. Obsługa porozumiewa się tu po angielsku, ale menu dostępne jest również w języku polskim. Nie zdziwcie się, jeśli zamówione przez Was porcje wzbudzą zaskoczenie u kelnerki, która będzie chciała kilka razy upewnić się czy nie doszło do pomyłki. Jak widać, w stosunku do naszych Azjatyckich kolegów, polskie żołądki są chyba bardziej pojemne ;)




Na wzniecenie apetytu na stole pojawia się czekadełko z kimchi, czerwoną kapustą i orzeszkami. Smaczne, kolorowe i zachęcające do dalszej konsumpcji.



Podstawą uczty jest zamówienie bulionu czyli kociołka huoguo, w którym gotować będziemy swoje składniki. Do wyboru mamy cztery buliony: z kości, z grzybami, z pomidorami i pikantny. Istnieje możliwość zamówienia dwóch wywarów w dzielonym kociołku, ale niestety aktualnie wybór ten ogranicza się do zestawu bulion z kości + bulion ostry. Wszelkie inne miksy nie są dozwolone. W związku z tym, ostatecznie na naszym 4-osobowym stole lądują pojedyncze buliony z grzybami (15 zł) i bulion z pomidorami (15 zł). Przejdę od razu do oceny samych wywarów i muszę Was zmartwić, że fani ramenu czy udonu nie odnajdą tu tej głębi smaku. Rosołki są bardzo delikatne, grzybów nie czuć w nich niemal wcale, pomidorowy sprawdza się w tej kwestii lepiej – smak jest intensywniejszy i dobrze przechodzi na maczane w nim składniki.



Przed rozpoczęciem posiłku koniecznie musicie jeszcze odwiedzić stację z sosami. Zaczynając od 3 łyżek FENOMENALNEGO masła sezamowego i dokładając kolejne składowe jak sos mięsny/ sos tofu/ ostre papryczki/ czosnek/ zioła tworzycie gęstą mieszankę, w której trzeba będzie maczać ugotowane w bulionie warzywa czy mięso. Hasło „trzeba” jest tu nieprzypadkowe, bowiem sosy są po prostu wyśmienite i tym, którym sercem w Azjatyckiej kuchni bliżej do Tajlandii czy Indii niż Chin i Wietnamu, poczują się tym intensywnym smakiem zachwyceni.    





Zaczynamy zabawę. Z mięs wybieramy Kulki wołowe (12 zł) oraz Wołowinę w plastrach (10 zł). Co ciekawe, tańsza wołowina w plasterkach stanowi dużo większą porcję. Jedna i druga pozycja jest po zamoczeniu w bulionie miękka, przechodzi smakiem wywaru i sama w sobie ma dużo aromatu. Czuć, że mięso jest porządnej jakości i niemal rozpływa się w ustach. 



Z ryb i owoców morza dobieramy Kulki rybne (9 zł), Krewetki (12 zł), Kalmary (9 zł) i Paluszki krabowe (7 zł). Nad kulkami rybnymi trzeba pochylić się dłużej, bo po podaniu sprawiają wrażenie mrożonych. Mięso jest delikatne, ale przydałoby mu się choć trochę przypraw, choć pewnie jest to już niezgodne z koncepcją składników saute. Jeśli tak to szkoda, bo traci na tym smak. Krewetki w liczbie trzech pięknie prezentują się na talerzu i co ciekawe nie wymagają precyzyjnego odmierzania czasu, by zamoczone w bulionie (zarówno na krócej jak i na dłużej), wyszły sprężyste, ale nie gumowe. W smaku nie brakuje im niczego. Zupełnie odwrotnie jest z kalmarami, ku naszej uciesze w wersji macek, a nie pokrojonych krążków. Niestety bez względu na czas obróbki w bulionie kalmar pozostaje twardy i gumowaty (a prób mieliśmy wiele). Paluszki krabowe to niestety klasyczne surimi, choć sądząc po kolorze, nieco inne niż w większości sklepów. Tego składnika moim zdaniem nie ma sensu zamawiać, bo surimi na gorąco jest dużo mniej apetyczne niż na zimno.




Z warzyw i grzybów zamawiamy Bok choy (9 zł), Korzeń lotosu (7 zł), Grzyby enoki (9 zł), Boczniaki (7 zł) i Wodorosty (7 zł). Zainteresowani jesteśmy nieznanymi nam beninkazą szorstką i rukolą chińską, ale niestety nie są dostępne, co kuchnia tłumaczy popularnością wśród krajanów odwiedzających restaurację. Tacy zresztą pojawiają się nieco później, więc wierzymy na słowo i musimy wybaczyć.
Bok choy w bulionie szybko przybiera konsystencję wodorostów, ale jest smaczne. Wodorosty przypominają nieco makaron i są lekko kwaskowe, co przyjemnie przełamuje brak smaku niektórych składników. Grzyby enoki nie sprawdzają się w bulionie, gdyż zbyt cienkie szybko się rozpadają. Lepiej wybrać boczniaki, które po zanurzeniu w wywarze zachowują swój specyficzny smak i pozostają sprężyste. Dla mnie najciekawszą pozycją jest korzeń lotosu. W smaku przypomina mi lekko słodkawą pietruszkę. To dalej delikatne aromaty, ale charakterystyczne i interesujące.







Z ciekawostek, jako fanka tofu, decyduję się jeszcze na Skóry z tofu (6 zł). Cieniutkie płaty w zupie oklejają pałeczki i nie smakują niestety niczym szczególnym. Oczywiście wszystkie te składowe po wyjęciu z zupy możemy maczać w cudownym sosie, ale chyba też nie w tym jest filozofia, by każdy produkt smakował tak samo (sosem właśnie). Do dania można zamówić też makaron w różnych wersjach, ale zalecam pozostać przy składnikach mięsno-rybno-warzywnych i nie zapełniać niepotrzebnie żołądka kluskami.


Do picia można zamówić chińskie napoje w puszkach (7 zł) – my wybieramy Jia Duo Bao o smaku słodkiej, lekko ziołowej herbaty oraz Jion Li Bao, który kelnerka nazywa „chińską Fantą” i który dla mnie jest dużo lepszy niż jego amerykański odpowiednik. Dla spragnionych gorącego napitku są też ciekawe herbaty w czajniczkach.


Samo doświadczenie zabawy przy stole, nieznanych składników i długiej biesiady, jest dla mnie zdecydowanie warte wypróbowania i jest świetną propozycją na spędzenie ciekawego popołudnia czy wieczoru w gronie przyjaciół. Jedzenie natomiast, w ogólnej ocenie, nie porwało mnie – buliony były mało aromatyczne, część składników bez smaku. Wyjątkowo więc tym razem daję dwie oceny i zapraszam do wyrobienia własnej opinii o tym oryginalnym miejscu.



OCENA:
JEDZENIE  3 / 5
DOŚWIADCZENIE KULINARNE (KONCEPT)  5 / 5



TANG HOTPOT
Franciszka Klimczaka 15/U9
Warszawa


Komentarze

Popular Posts