MOOD - Światowo na Nowym Świecie

Gdy w marcu tego roku światło dzienne ujrzała wiadomość, że na Nowym Świecie otwiera się restauracja Nobu, wśród smakoszy zawrzało. „Nobu” to bowiem nazwa kojarząca się ze światowej sławy eleganckimi japońskimi restauracjami, prowadzonymi pod pieczą Nobu Matsuhisy. Sieć restauracji liczy sobie dziś aż 39 lokali na całym świecie i choć można dyskutować, czy w takiej sytuacji reprezentuje wciąż ten sam wysoki poziom, to wzbudza niemałe zainteresowanie ze względu na fakt, że w Polsce oryginalne Nobu wciąż nie powstało. Być może celem zapełnienia tej luki powstała nowoczesna restauracja stanowiąca część butikowego hotelu SixtySix. Designerskie wnętrza wypełniły ponad stuletnią kamienicę przy Nowym Świecie 66, a na kuchni króluje tu Marcin Przytuła, oferujący smaki z całego świata inspirowane kuchnią francuską. My zostaliśmy zaproszeni przez restaurację do zapoznania się z kartą lunchową, która umożliwia wybór z kilku pozycji, w zależności od własnych preferencji smakowych. Po pewnym czasie restauracja zmieniła nazwę z „Nobu” na „Mood”.


Wnętrze Mood utrzymane jest w czerni, szarości, beżach i złocie. Jest minimalistycznie i nowocześnie. Możemy usiąść przy barze z widokiem na Nowy Świat, w kameralnej części piwnicznej lub w części restauracyjnej podzielonej na „boksy” na kilka stolików. Licząc na nieco intymności wybieramy tę ostatnią. Niestety czarne ściany i wszechobecna cisza nieco mnie przytłaczają i nie mogę poczuć się w pełni komfortowo w tym miejscu. Na domiar złego słyszymy każdy wyraz pary rozmawiającej w „boksie” obok. Nie czuję się też do końca zaopiekowana przez obsługę, co być może wynika z zajęcia miejsca na samym końcu restauracyjnego korytarza. Nie jest tu ani romantycznie, ani do końca intymnie. Brakuje mi trochę luzu, przestrzeni i niespiesznych dźwięków muzyki. Drogie Mood, nie sil się proszę na przesadną sztywność! Tym bardziej, że kuchnia okazuje się tu być naprawdę wyśmienita!   




Na początek lunchu decyduję się na przysmak sezonowy, który kojarzy mi się z kuchnią ukochanej Babci – chłodnik z botwiny z nowalijkami, jajkiem i wędzonym twarogiem. Niby klasyka, ale jak przyrządzona! Zupa jest niezwykle intensywna, treściwa, pełna składników. Ze zdziwieniem odkrywam w niej nawet cieniutkie plastry gruszki, które nadają świeżości i delikatnej słodyczy. Jeśli botwina miałaby osiągać wyżyny smaku to właśnie tutaj, dzięki Marcinowi Przytule. 




Mąż wybiera tatar z łososia z pikantnym pesto z pomidorów i imbirem. Mięso ryby wręcz kryje się pod natłokiem dodatków – warzyw, ziół i jadalnych kwiatów. A mimo to łosoś pozostaje głównym bohaterem dania, jest orzeźwiający i lekki, dodatki zaś chrupkie i bardzo wiosenne. Intryguje lekko goryczkowy sos w postaci brunatnych kropli na talerzu. Okazuje się on być winegretem z dodatkiem sepii – przyznam, że na takie połączenie wcześniej nie trafiłam, więc brawa za inwencję.



Na danie główne zanurzam się w głęboki talerz muli „Mariniere” z pomidorami, selerem naciowym i chili. Nie brakuje oczywiście czosnku, natki, białego wina i masełka. To absolutny francuski klasyk, trudny do zepsucia, ale mule w Nobu naprawdę zachwycają. Smaki cudownie się przenikają, a z pozoru mała porcja napełnia mój żołądek aż miło. Co ciekawe, do muli podana jest nie bagietka, a…bawarski precel. I ten zestaw naprawdę się broni! Lekko słonawy, ciepły precel dodaje nowego smaku całości, a w wybieraniu z talerza cudownego sosu sprawdza się nie gorzej niż francuski wypiek. 





Drugie danie główne, nieco mniej fantazyjne, wcale nie okazuje się mniej ciekawe. Kurczak zagrodowy ze szparagami i kozim serem to to, co Polska oferuje najlepszego. Soczyste mięso z chrupiącą skórką, świeże i sprężyste szparagi, chrupiąca kuleczka sera – w tej potrawie naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Do szczęścia brakuje tylko orzeźwiającego prosecco, a w życiu przecież trzeba sobie dogadzać ;)




Nie wiem czy Mood celuje w klientów młodych czy starszych, tradycjonalistów czy poszukiwaczy nowości, lokalnych foodies czy eleganckich biznesmenów. Nie wiem też czy wszystkie te grupy odnajdą się w surowych, minimalistycznych wnętrzach. Ale wiem jedno – że na kuchni nie zawiedzie się tu nikt, bez względu na to, czy zawędruje tu celowo lub przypadkiem. Naprawdę warto.




OCENA:  4.5 / 5



MOOD
Nowy Świat 66
Warszawa

Komentarze

Popular Posts