KUCHNIA WARSZAWSKA - Gastronomiczna ruletka

Kocham zwiedzać Polskę! Nasz kraj oferuje mnóstwo turystycznych atrakcji zarówno w miastach jak i na łonie natury. W tych pierwszych zazwyczaj nieodłącznym elementem zwiedzania jest spacer po Starówce, jeśli oczywiście się ona zachowała. A czy miasteczko stare czy nowe, nie brakuje w nim zazwyczaj rynku, na którym znajduje się serce społecznego życia codziennego. Moje dotychczasowe doświadczenia związane z restauracjami przy rynkach popularnych miast nie kończyły się dobrze. Kraków, Poznań, Sandomierz, Toruń, Trójmiasto, Wrocław… – żadna tutejsza restauracja rynkowa nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zasada im dalej tym lepiej działała za to wzorcowo. Okres około świąteczny sprzyja jednak spacerom po warszawskiej Starówce, a skuszeni jej wyjątkowym urokiem w Boże Narodzenie, wybraliśmy się w pierwszy dzień świąt do swojsko brzmiącej Kuchni Warszawskiej. Czy tym razem warto było zaryzykować?

Restauracja bardzo przyjemnie wpisała się w świąteczny klimat - choinki, dekoracje, pięknie kontrastowały z piwnicznymi murami lokalu. Dało się wyczuć tu kawałek historii i umiłowanie do snucia wspomnień o Warszawie…

Nie dziwi, że w menu króluje kuchnia polska. Na stole nie może więc zabraknąć flaczków z pulpetami (18 zł). Jako zagorzałą przeciwniczkę flaków pozytywnie zaskakuje mnie fakt, że mają przyjemny zapach i aromatyczny, w sam raz pikantny smak. Pulpeciki są miękkie i smaczne, a cała zupa to pozycja warta polecenia.

Sama decyduję się na lżejszą przystawkę w postaci sałaty z kozim serem, burakami marynowanymi w wiśniówce i sosem orzechowym (38 zł). Buraki i ser kozi to jeden z moich ulubionych duetów, a oryginalny dodatek sosu orzechowego ostatecznie kusi. Niestety okazuje się on też głównym rozczarowaniem – ma kolor pomyj, a smaku orzecha w nim nie odnajduję. Bronią się ser i buraczki, ale tych jest zdecydowanie za mało w stosunku do najtańszej sałaty czy ogórka. Sałatka pozostawia więc niedosyt, a jej cena okazuje się mocno wygórowana.

Przechodzimy do dań głównych. Strzałem w dziesiątkę okazują się placki ziemniaczane z borowikami (36 zł) – chrupkie, złociste i idealne na grubość tarcia. Kwaśna śmietana i grzyby tylko dopełniają smaku. Na to danie zdecydowanie warto się skusić!

Ja zamawiam dawno nie widziany przeze mnie w kartach restauracji rumsztyk ze smażoną cebulką, opiekanymi ziemniaczkami i buraczkami (38 zł). To potrawa, którą pamiętam z dzieciństwa - doskonale befsztyczka przyrządzała moja Babcia. Smak dzieciństwa tu jednak do końca nie odnajduję, gdyż przykrywa go…góra pieprzu. Zdarzało mi się w restauracji danie przesolone, ale przepieprzone? To chyba nowość. Nadaje to mięsu niepotrzebnej goryczki, która w zestawieniu z goryczkowymi ziemniakami „z paleniska”, przekracza dopuszczalne normy. A szkoda, bo mięso jest dobrej jakości, a buraczki bardzo przyjemne i idealnie balansujące między słodyczą i kwaskowością.

Problem z pieprzem wyłania się jeszcze w kolejnym daniu – łososiu z pieca z jaśminowym ryżem i warzywami z wody (52 zł). O ile łososiowi nie można nic zarzucić, o tyle warzywa z wody kąpią się w pieprzu i innych przyprawach co czyni je kompletnie niezjadliwymi. Może kucharz chciał w ten sposób dać do zrozumienia jak niechętnie pracuje w święta?

Osłodzić te wrażenia mają desery. I na szczęście im się udaje. Szarlotka z kruszonką i gałką lodów (20 zł) jest jak najbardziej poprawna i domowa, choć cena nieco zaskakuje.

Ze świątecznego menu zamawiam piernik z sosem na bazie grzanego wina (20 zł). Może jestem nieobiektywna bo kocham pierniki, ale ten jest naprawdę wyśmienity. Miękki, wilgotny, z lekko chrupką glazurą z czekolady i owocowym wnętrzem. Sos na bazie grzańca pasuje do niego idealnie. 

Kuchnia Warszawska nie może dać nam pewności co do doskonałego posiłku – to trochę gra w ruletkę, gdzie część potraw jest pyszna, a część ma spore braki. Kusi natomiast wnętrzem idealnie wpasowanym w romantyczny spacer po Starym Mieście. Czy ostatecznie skusi Was też kuchnią? Decyzję pozostawiam Wam…


OCENA:  3.5 / 5


KUCHNIA WARSZAWSKA
Rynek 21
Warszawa