CHMIELOŁAK BIS - Przygody przy piwie

Każdy z nas lubi, gdy w życiu spełniają się jego życzenia. Nie musi być to od razu jacht dwumasztowy czy Bugatti Veyron, czasem małe rzeczy sprawiają równie dużo radości. Moim lokalno-gastronomicznym marzeniem było otworzenie na Saskiej Kępie multitapu z rzemieślniczym piwem. Nadzieje wraz z kolejnymi latami nie gasły, widząc jak regularnie lokale upadają i na ich miejscu powstają nowe. Minęło 8 lat mojego mieszkania w tej okolicy i nagle jest! Dociera do mnie informacja, że swoją bliźniaczą knajpę otwiera Chmielołak, mieszczący się pierwotnie na warszawskich Odolanach. Pod nazwą Chmielołak Bis, nie bacząc na przesądy, lokal otworzył się w piątek 13 kwietnia, a ja wraz z Damianem z Good Place Warsaw i jego towarzyszką, odwiedziliśmy multitap dwa dni po otwarciu, by sprawdzić czy równie dobrze tam poją jak karmią.


Chmielołak Bis przyciąga już z daleka krwistoczerwonymi drzwiami. I napisami na szybie, które informują, że znajdziemy w nim 10 kranów piw i prosecco, 150 butelek w lodówkach i smaczne dania w karcie. Choć lokal nie jest duży, to ściana z kranami nie zajmuje dużo przestrzeni i w środku jest naprawdę komfortowo. Do tego dochodzą obecne w sezonie krzesełka i stoły na zewnątrz. Piwo można oczywiście zdegustować przed zamówieniem, a zróżnicowanie jest naprawdę zadowalające – 2 dni po otwarciu na kranach mamy zarówno klasyczne piwo pszeniczne, RISa, IPA, red AIPA, a nawet Portera Bałtyckiego. Ciekawostką jest również fakt, że prócz pozycji z menu restauracji, zamówicie również przekąski i kanapki od Chyżego Wołu, którego bardzo polecam po wielokrotnych degustacjach na zlotach foodtrucków.





Na dobry początek kosztujemy Atarynki z sosem tatarskim (15 zł). Pod tą tajemniczą nazwą kryją się małe rybki usmażone we fryturze czyli przysmak, który znany mi jest z ostatniej wycieczki do Bułgarii (więcej TUTAJ). Przekąska w Polsce zupełnie niepopularna, a niesłusznie, bo stanowi naprawdę ciekawy dodatek do piwa, który w Chmielołaku jest przecież główną gwiazdą. Rybki są chrupiące, czuć je głównie panierką, ale dla wielu osób jedynie delikatny posmak rybny może być zdecydowaną zaletą. Domowy sos tatarski jest gęsty i smaczny.



Również w formie przystawki oferowany jest Boczek z chrupiącą tortillą i sosem BBQ (18 zł). Porcja jest zdecydowanie przeznaczona na większy głód, tym bardziej, że boczek jak wiadomo jest sycący i ciężki. Pierwszej podanej porcji niestety nie zjadamy gdyż…znajdujemy w niej włos i danie wraca oczywiście na kuchnię. Na szczęście Chmielołak Bis staje na wysokości zadania i w ramach przeprosin, zagraniczny szef kuchni osobiście proponuje dla każdego z nas deser z karty na koszt lokalu. Boczek zaś, skonsumowany za drugim podejściem, sprawia bardzo apetyczne wrażenie. Zachęca kolor jak i podana do niego sałatka. Niestety mięso okazuje się bardzo słabo doprawione. Myślę, że intensywna w smaku glazura byłaby tu strzałem w dziesiątkę. Ciekawym odkryciem jest za to sos bbq z nutą piwną – chętnie poprosiłabym o jego przepis :)



Satay z piersi kurczaka z sosem jogurtowym, chili i ananasem (20 zł za 3 szt.) pasuje zdecydowanie mojemu podniebieniu, jako że mięso jest niewysuszone, a orzechom nigdy nie odmawiam. Damian słusznie jednak zauważa, że sos satay jest zbyt gęsty i klejący, a ja dochodzę do wniosku, że jest to chyba jedynie rozgrzane masło orzechowe, które owszem uwielbiam, ale stanowi propozycję mało oryginalną. Bardzo ciekawy jest za to sos jogurtowy z chili i ananasem – w sam raz słodki i pikantny.



Do piwa nie mogłam oczywiście odmówić sobie burgera. Zainteresowała mnie pozycja „Burger Krabowy”, ale niestety zgodnie z moimi podejrzeniami, kanapka ta nie zawierała prawdziwego mięsa kraba, a jedynie paluszki surimi, które z krabem mają niewiele wspólnego (składają się z mielonego mięsa ryby, najczęściej dorsza). Zamawiam więc klasycznego Burgera wołowego (25 zł) podawanego z domowymi frytkami i sosem do wyboru. Niestety w niedzielny wieczór frytek już brakuje, więc w zamian biorę do niego sałatkę z burakiem. Burger sam w sobie smak ma bardzo tradycyjny, ale ciekawie podkręca go dodatkowy sos. Bułka jest w porządku, wygodnie się ją kroi, natomiast zdecydowanie brakuje mi w kanapce plastra roztopionego żółtego sera. I przechodzimy do rzeczy w burgerze najważniejszej – mięsa. Mówię 3xTAK dla Chmielołak Bis za zrobienie mi kotleta medium rare tak jak prosiłam! Na dowód wrzucam zdjęcie. Mięso jest ponadto smacznie doprawione. Jeśli podstawy są tak dobrze opanowane, to wierzę, że jeśli tylko lokal rozwinie swoją kartę o bardziej fantazyjne burgery, będzie mógł spokojnie konkurować w tym temacie z PROSTĄ HISTORIĄ na Francuskiej. Inną świetnie opanowaną podstawą (którą wiele restauracji ma zwyczajnie w nosie) jest bardzo smaczny winegret do sałaty – nic tylko jeść.




Na koniec raczymy się przeprosinowym deserem Banoffee (15 zł), podanym estetycznie w szklance. Przeprosiny zostają tym bardziej przyjęte, że deser jest naprawdę wyśmienity! Sama niedawno robiłam Banoffee (przepis TUTAJ) i bardzo przyjemnie było mi powtórzyć ten smak. To bardzo udane zakończenie wieczoru.



Chmielołak Bis musi jeszcze podrasować swoją kuchnię, ale ma duży potencjał i dobre pomysły. Cieszy mnie fakt, że prócz 10 kranów naprawdę jest tu co zjeść, a menu jest zróżnicowane. Kilka dni od otwarcia to dobry czas na zbieranie opinii od klientów i wyjście im naprzeciw, co miało miejsce podczas naszej wizyty i bardzo dobrze rokuje na przyszłość. Trzymam kciuki i na pewno wrócę obserwować rozwój naszego pierwszego lokalnego multitapu.


OCENA : 3.5 / 5


CHMIELOŁAK BIS
Walecznych 68A lok.3
Warszawa

Komentarze

Popular Posts