SKAMIEJKA - Kuchnia rosyjska przez duże "R"
Rosja – kraj tak nam bliski, a jednocześnie tak daleki. Nasi bracia
słowiańscy, którzy jednak niechlubnie dają się wspominać na kartach historii.
Kraina o tak podobnej kulturze, a jednak zupełnie innej mentalności. Wiele nas
łączy i czasem wiele nas dzieli. Ale w jednej dziedzinie powinniśmy odnaleźć z
Rosjanami wspólny język zawsze i wszędzie – w kulinariach. Mowa tu nie tylko o
zamiłowaniu do mocnych trunków i kiszonek, ale również do sycącego, prostego i
swojskiego jadła, którym kuchnia zarówno polska jak i rosyjska szczyci się na całym
świecie. Mimo, że jesteśmy w zasadzie sąsiadami, kuchnia rosyjska nie jest
popularna na kulinarnej mapie Polski. Podobnie jest też w Stolicy. Dla
wytrawnych poszukiwaczy wschodnich smaków stworzono jednak miejsce na
warszawskiej Pradze Północ, które zwie się Skamiejka – po rosyjsku ławeczka.
Ławeczka, która zaprasza nas do wspólnej biesiady.
Restauracja Skamiejka oferuje dokładnie taki wystrój, jakiego
oczekiwałabym po miejscu z rosyjską duszą. Wśród nieco piwnicznych cegieł
poczuć się można jak w domu u ciotki zza Bugu. Przygaszone światła, miękkie
fotele i kanapy, fantazyjne żyrandole, samowary, regały z książkami – to
idealne wprowadzenie do domowej kuchni jakiej skosztujemy w tym miejscu.
Nie zawsze piszę w recenzjach o czekadełkach, szczególnie że chleb z
dodatkiem jest nudny jak flaki z olejem, ale w przypadku Skamiejki nie mogę tej
części ominąć. Do ciemnego pieczywa podawana jest tu musztarda rosyjska, która
słusznie kojarzy się z ostrością. Myślę jednak, że na takie wrażenia klienci
nie są przygotowani i dobrze, że kelner przed skosztowaniem jej uprzejmie
ostrzega przed konsekwencjami ;) Po polizaniu końcówki noża ostrość z
zaskoczenia eksploduje w ustach zatykając mnie na dobre parę sekund i
oczyszczając drogi oddechowe na wszelkie możliwe sposoby. Kupuję więc na
miejscu słoiczek i już nie mogę się doczekać miny znajomych, którzy poczują
prawdziwą moc rosyjskiej musztardy ;)
Nie wyobrażam sobie w pełni rosyjskiego obiadu bez zupy. I to zupy nie
byle jakiej a Solanki (14 zł). Wbrew
polsko brzmiącej nazwie, głównym smakiem tej zupy jest kwaśny, pochodzący z
cytryny, ogórków kiszonych, oliwek i kaparów. Ponadto danie zawiera mięso
zarówno wieprzowe jak i wołowe, będzie więc świetnym daniem na zimne jesienne
czy zimowe wieczory. Bogactwo składników to nie jedyna zaleta tej zupy, sam
wywar jest bowiem aromatyczny i doprawiony jak trzeba. Na pewno nie będziecie
zawiedzeni.
Kolejnym wstępem do głównych dań są Blinczyki
(20 zł) czyli drożdżowe naleśniki pszenno-gryczane z serem białym i
łososiem. NIEBO W GĘBIE – tyle Wam powiem. W sam raz słone, ale delikatne. W
obłędnie chrupiącym naleśniku z maślanym posmakiem. Na samo wspomnienie ślinka
cieknie mi po pas. Wrócę na nie na pewno!
Podniebienie każdego Polaka niewątpliwie zadowolą Wareniki (18 zł) czyli rosyjskie pierogi. Podawane z wody, z
dodatkiem kwaśnej śmietany dla chętnych – niczym znane i lubiane pielmieni.
Obsypane oryginalnymi ziołami pachną bardzo zachęcająco. W smaku mamy remis
pozytywnego zaskoczenia i lekkiego rozczarowania. Wareniki z kaszą gryczaną i białym serem są intensywne i bardzo intrygujące.
Nie spodziewałabym się, że dodatek kaszy do pieroga może być tak udany. Z kolei
wareniki z ziemniakami smaku mają
mało, przypraw mało i są po prostu mdłe. Zadaję sobie pytanie czy to po prostu
zakorzenione przyzwyczajenie do pierogów „ruskich” (które z Rosją niewiele mają
wspólnego), ale brakuje mi tego pieprzu, tej cebulki, tej mięsnej okrasy. To
jeden z nielicznych przypadków, kiedy autentyczna potrawa przegrywa w moim
rankingu z jej polską interpretacją.
Na zakończenie posiłku sięgamy po coś z innych rejonów i zamawiamy Chinkali (23 zł) czyli gruzińskie
sakiewki z mięsem wołowo-wieprzowym gotowanym w bulionie z kolendrą. Forma
podania nie wygląda może apetycznie, ale ciasto jest miękkie, a bulion
niezwykle aromatyczny, zaś mięso w środku bardzo soczyste. Miałam okazję jeść
chinkali w Gruzji i to nie tylko w restauracji, ale przy rodzinnym gruzińskim
stole (relacja kulinarna z Gruzji TUTAJ) i mogę śmiało powiedzieć, że każdy
Gruzin zjadłby te sakiewki z uśmiechem na ustach.
Do naszej biesiady zamawiamy wyśmienity kompot (5 zł), który dopełnia domowej i swojskiej atmosfery.
Odczucie nostalgii przy jego piciu gwarantowane!
Gdybym miała opisać restaurację Skamiejka jednym słowem, powiedziałabym „autentyczna”. To prawdziwe rosyjskie smaki, serwowane w prawdziwym rosyjskim klimacie i ciepłej atmosferze. To idealne miejsce na sycący, a zarazem niedrogi posiłek w zimny warszawski wieczór. Ławeczka zaprasza by przysiąść na niej choćby na chwilę!
OCENA: 4.5 / 5
SKAMIEJKA
Ząbkowska 37
Warszawa
Komentarze
Prześlij komentarz