SANTORINI - Najlepsza grecka kuchnia w Stolicy!
Grecja to kraj utrzymujący się na podium wakacyjnych kierunków Polaków.
Już nieco egzotyczna, ale wciąż bliska kulturą i do tego relatywnie niedroga,
nie dziwi więc jej rosnąca popularność. To też jeden z tych krajów, które
potrafią należycie celebrować jedzenie, a ich kuchnia obfituje w wiele
oryginalnych potraw bezapelacyjnie kojarzących się właśnie z Grecją i nikim
innym. Mimo tego urlopowego fenomenu, warszawska scena gastronomiczna nie
obfituje przesadnie w restauracje greckie, ale za to te istniejące utrzymują
się na rynku wiele lat. Rekordzistką jest tu Santorini, należąca do znanej rodziny
Kręglickich, utrzymująca się w biznesie już ponad 20 lat! Dlaczego o niej
piszę? Bo utrzymywać tak wysoki poziom przez tyle lat to prawdziwe mistrzostwo!
W dobie knajp, które kilka razy do roku sezonowo zmieniają menu, być miejscem,
które wciąż opiera się na przepisach kucharza ściągniętego z Grecji lata temu,
jest rzeczą wręcz osobliwą. Przeczytajcie dlaczego koniecznie musicie odwiedzić
to miejsce!
Santorini mieści się w dość ukrytym zakątku wolnostojącego budynku na Saskiej Kępie przy ulicy Egipskiej. Od progu wita nas tu wakacyjny klimat – kolory miasteczka Santorini, nienachalne dekoracje, intymne oświetlenie i urocze zaułki stworzone z bielonych murków. To wprost idealne miejsce zarówno na romantyczną randkę jak i grecką rodzinną biesiadę. Kelner, który ekspresowo pojawia się przy stoliku, wie o karcie i o lokalu tyle, że aż ciężko przestać go słuchać. Ulegamy jego kolejnym poleceniom i nie żałujemy absolutnie niczego!
Startujemy z zimnymi przystawkami w postaci past do greckiego chlebka
pita. Hummus z białej fasoli ze
szczypiorkiem stanowi swego rodzaju czekadełko. Jest dobry, choć moim
zdaniem szczypiorek za bardzo dominuje jego smak. Pita jest cieniutka i apetyczna.
Chtipiti (15 zł) czyli pikantna pasta z fety, papryki i czosnku
to za to absolutne niebo w gębie! Intensywna w smaku, nie za mocno czosnkowa,
stanowi idealną zachętę do reszty posiłku.
Po gorące przekąski sięgamy więc hurtem. Melitzanoburekakia (26 zł) czyli smażone roladki z bakłażana z fetą i szpinakiem chrupią niebiańsko
pod zębem. Farszu mają w środku co niemiara, a panierka nie jest za tłusta.
Podany do nich sos pomidorowy dodaje potrawie lekkości i świetnie ją dopełnia.
Kuchnia grecka nie może się dla mnie obejść bez smażonych kalmarów Kalamarakia Tiganita (26 zł), które w Grecji masowo
zjadałam z frytkami i sałatką choriatiki. Tu podane z sosem tzatziki wygrały
mój osobisty ranking na najbardziej miękkie kalmary jakie kiedykolwiek zjadłam.
Każdy, kto uważa, że morskie głowonogi są gumowate i ciężkie do konsumpcji,
powinien obowiązkowo zjeść je w Santorini!
Jako miłośniczka serów wszelakich nie mogę odmówić zamówienia Kefalograviera Saganaki (26 zł) czyli zapiekanego sera kefalograviera z
pomidorami i boczniakami. To bardzo oryginalna przystawka, wbrew
oczekiwaniom smakująca nieco inaczej niż popularny ser halloumi. Sprężyste
boczniaki zaskakująco dobrze pasują do sera, a dodatkowych aromatów dodają
świeże zioła takie jak rozmaryn.
Z zup w restauracji możecie zamówić trzy propozycje, my decydujemy się
na dawkę owoców morza czyli Psarosoupa Me
Kalamari (19 zł) – zupę rybną z kalmarami. Wywar jest bardzo głęboki i
wyrazisty, smakuje zarówno małżami, rybą jak i krewetkami. W zupie nie brakuje
miękkich warzyw, natomiast do ideału marzyłoby mi się więcej kalmarów lub
chociaż kawałków ryby.
Czas na dania główne i największego bohatera mięsnego Grecji –
jagnięcinę. Za namową kelnera wybieram Arni
Kleftiko (49 zł) – jagnięcinę z warzywami pieczoną w pergaminie. Na talerzu
wygląda dosyć osobliwie, ale po otworzeniu pergaminu uderza zapach ziół i mięsa.
Danie jest doskonale doprawione, a wszystkie smaki w pergaminie apetycznie się
ze sobą mieszają. Porcja jest naprawdę solidna.
Jeszcze większe wrażenie robi Filetaka
Arnisia Me Mavrodaphne (72 zł) czyli grillowane
polędwiczki jagnięce z sosem z wina mavrodaphne. Przyznać muszę, że nigdy
wcześniej nie jadłam jagnięciny podanej na wzór wołowych steków medium rare.
Mięso jest krwiste, sprężyste i miękkie zarazem i unosi się z niego aromat
wędzenia, który tak uwielbiam. Do jagnięciny podane są pieczone ziemniaki
(greckie), grillowana cukinia, bukiet warzyw i nieodłączne tzatziki. Porcja
jest jak dla drwala, ale przy takim smaku nietrudno zjeść całość.
Na deser kompletnie nie mamy już miejsca, ale kelner informuje, że bez niego
nas nie wypuści, więc podejmujemy wyzwanie. I wierzcie mi, że wyjście bez
deseru byłoby ogromnym błędem!
Sokolata Me Syka (17 zł) czyli mus czekoladowy z figami i brandy to mistrzostwo wyciągnięcia z czekolady pełni jej słodkiego i goryczkowego zarazem smaku. Fani czekolady w wersji deserowej czy gorzkiej będą tym puszystym deserem zachwyceni!
Sokolata Me Syka (17 zł) czyli mus czekoladowy z figami i brandy to mistrzostwo wyciągnięcia z czekolady pełni jej słodkiego i goryczkowego zarazem smaku. Fani czekolady w wersji deserowej czy gorzkiej będą tym puszystym deserem zachwyceni!
Milfei (21 zł) czyli kruche płatki ciasta filo z kremem
śmietankowym to z kolei deser idealny w swej delikatności. Połączenie nie
za słodkiej bitej śmietany z serkiem mascarpone niczym chmurka otula cieniutkie
ciasto filo, a intensywnie truskawkowy sos przywodzi na myśl gorące letnie dni.
My po tej całej biesiadzie marzymy już tylko o położeniu się w domu na kanapie
;)
Jedzeniu towarzyszy również napitek. W greckiej tawernie nie może
zabraknąć Retsiny (12 zł) czyli
greckiego białego wina o żywicznych i ziołowych aromatach. Zamówić można też
greckie herbaty – m.in. z szałwią i werbeną cytrynową oraz grecką kawę (12 zł) – mocną i goryczkową z dodatkiem kardamonu i
cynamonu.
To była moja trzecia wizyta w Santorini i trzeci zachwyt nad tutejszą
kuchnią, atmosferą i obsługą. Lata mijają, nowe knajpy się otwierają, a
Santorini wciąż grzeje miejsce w moim sercu i niepodzielnie panuje na
najwyższym miejscu greckich restauracji w Stolicy. Przybywajcie tu tłumnie i
wracajcie często!
OCENA: 5 / 5
SANTORINI
Egipska 7
Warszawa
W końcu i my wybraliśmy się powspominać greckie wakacje. Bardzo dobre jedzenie i super atmosfera z muzyką na żywo, swietmy wystrój. Jedyne do czego bym sie przyczepila to podanie osmiornicy za 69 zł z miseczką ryżu - taki zwykly dodatek trochę nie pasuje do dania w takiej cenie.
OdpowiedzUsuń