ART SUSHI - Sushi to dopiero początek...
Azja to ostatnio mój ulubiony kierunek kulinarny – wszelkie rameny,
curry, udony, wchodzą jak złoto do mojego codziennego menu, zarówno domowego
jak i restauracyjnego. Kuchnia japońska, wietnamska, a szczególnie tajska są mi
już dobrze znane, a więc niedosyt dopadł mnie ostatnio w kwestii kuchni
koreańskiej, nieco mniej popularnej od swoich „koleżanek”. Gdy więc u męża pojawiła się nieodparta ochota na sushi,
pokusiliśmy się o wybór miejsca serwującego zarówno nigiri czy sashimi jak i
koreańskie przysmaki. Jak wypadła nasza wizyta w Art Sushi, które niedługo
obchodzi swoje pierwsze urodziny i czy rzeczywiście jedzenie okazało się sztuką
– czytajcie w najnowszej recenzji.
Restauracja Art Sushi mieści się nieopodal Teatru Roma, w samym sercu
centralnej części Warszawy. Jest tu przestrzeń, ascetyczne acz eleganckie
ozdoby i bardzo przyjemny klimat. Lekko przygaszone światła, spokojna muzyka
sącząca się z głośników, pozwalają oderwać się nieco od zabieganej
rzeczywistości i zrelaksować się przy posiłku. A jest tu z czego wybierać,
bowiem bogate menu okraszone szczegółowymi zdjęciami bardzo zachęca do
jedzenia.
Zanim przystąpimy do jedzenia, na stole ląduje czekadełko w postaci mini
sałatki z wakame czyli glonów zwanych
również trawą morską. Odświeżający starter, któremu nie brakuje aromatu
wynikającego z marynaty, dobrze pobudza nasze kubeczki smakowe.
Ucztę zaczynam od pierożków Gyoza
z nadzieniem mięsno-warzywnym (13 zł). Danie prezentuje się bardzo
apetycznie, szczególnie za taką cenę, ale pozostawia lekki niedosyt. Choć
ciasto jest chrupkie, a sos wyrazisty, to w farszu nie odnajduję w ogóle
mięsnej nuty. Groszkowo zielony kolor nadzienia sugerować może co najwyżej
zawartość ryby czy krewetek, które przez warzywa zostały zdecydowanie
zdominowane.
Rzecz ma się lepiej z zupą Udon
(14 zł mała miska, 25 zł duża) czyli japońskim bulionem z makaronem, tofu,
porem, szczypiorkiem i glonami wakame. Zupka to bezpieczna, może nawet trochę
zachowawcza w smaku, szczególnie biorąc pod uwagę intensywność wszechobecnych
ramenów, ale zdecydowanie smakowita, z delikatną słodką nutą, którą w
azjatyckich zupach uwielbiam. Makaron udon pozostaje w niej sprężysty, dodatków
nie brakuje, a dużą porcją można się naprawdę solidnie najeść.
Nastawiona na kuchnię koreańską nie mogę wybrać niczego innego jak
klasykę w postaci wołowiny Bulgogi z
warzywami (45 zł). Mięso okazuje się miękkie, a marynata pełna aromatów i
intensywna jak lubię. Warzywa stanowią tu jedynie mały dodatek do głównego
mięsnego bohatera. Podany do dania ryż klei się w sam raz by komfortowo jadło
się go pałeczkami. Wielkość porcji mnie pokonuje, ale jej smak nie pozwala
mężowi pozostawić ani kawałeczka.
Sam decyduje się na Origogi
Teriyaki (60 zł) czyli połówkę luzowanej kaczki w sosie teriyaki. Wszystko
jest tu jak trzeba – miękkie mięso, chrupiąca lekko skarmelizowana skórka, nie
za dużo tłuszczu i komfortowy do jedzenia ryż. Potrawa szybko znika w całości z
talerza.
Ale skoro „Art Sushi” to bez zjedzenia sushi wyjść nie możemy. Zamiast
deseru zamawiamy więc Dragon Roll (47
zł) czyli uramaki z węgorzem, awokado i tamago (jajecznym omletem)
zawinięte z zewnątrz również w węgorza. Szybko zaczynam żałować, że nie
przyszliśmy tu po prostu na sushi bo te uramaki to po prostu niebo w gębie!
Tłuściutki węgorz kryje w sobie mnóstwo umami, a lekko słodka marynata i
chrupiąca posypka tylko dopełniają dzieła.
Nazwa więc nas nie zmyliła bo Art Sushi naprawdę robi z sushi prawdziwą sztukę. A kuchnia koreańska nie zawodzi, a wręcz uwodzi smakiem i aromatem. Nie pomińcie tego lokalu wertując gastronomiczną mapę warszawskiego Śródmieścia!
OCENA: 4.5 / 5
Nowogrodzka 56
Warszawa
Jedzenie na pewno wygląda super. Jestem wprost uzależniona od kuchni koreańskiej (jak i chińskiej i japońskiej)), więc dobrą miejscówką nie pogardzę :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kuchnię koreańską, więc z miłą chęcią poszłabym do tej restauracji.
OdpowiedzUsuńTen lokal jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuń