ŻARCIE NA KÓŁKACH: LATOŻERCY
Lato to zdecydowanie czas pikników i ulicznego jedzenia. Zloty food
trucków cieszą się wtedy największym zainteresowaniem mimo upałów czy wręcz
przeciwnie – deszczowych letnich dni. Szybki posiłek z wozu i już jesteśmy
gotowi na imprezę nad Wisłą czy clubbing do białego rana. Długi weekend w
okolicach Bożego Ciała okazał się o tyle doskonałym terminem na kolejny zlot
Żarcia na Kółkach, że ludzi było trochę mniej niż na otwarciu sezonu, a co za
tym idzie, czas oczekiwania na posiłki nie przekraczał 15 minut. Mieliśmy
okazję spróbować potraw z 8 wozów, których nie testowaliśmy nigdy wcześniej i
ku naszemu wielkiemu zadowoleniu większość okazała się strzałem w dziesiątkę!
Sprawdźcie więc na kogo warto polować podczas następnych zlotów żarciowozów.
Oto relacja z imprezy pod hasłem „Latożercy”!
Letnią ucztę warto rozpocząć czymś lekkim więc na myśl od razu przyszły
mi pierożki na parze. Latożercy gościli aż 4 wozy z pierożkami, my kierujemy
swoje kroki w stronę trucka zaParowani,
który prócz klasycznych chińskich pierożków jaozi oferuje też koreańskie mandu,
ryżowe ha cao czy puchate drożdżowe baozi. Decyduję się jednak na klasykę czyli
pierożki jaozi (8 sztuk 20 zł) w
dwóch smakach: kurczak z pak-choi w
cieście barwionym sepią oraz wieprzowina
z krewetką w apetycznym żółtym cieście. Wszystko obowiązkowo polane sosem
sojowym i można jeść. A można niemal bez
końca bo pierożki okazują się wyśmienite! Ciasto jest niesłychanie cienkie i
delikatne, a farsz bardzo soczysty i świetnie doprawiony. Dotychczas nie byłam
wielką fanką pierożków na parze z wozów, bo zawsze wydawały mi się dość mdłe i
bez smaku, ale zaParowani podbili moje podniebienie i ze wszystkich dotąd
testowanych pierogowych wozów mają u mnie zaszczytne pierwsze miejsce!
Pozostając rozsmakowanymi w azjatyckich klimatach, uderzamy do
indyjskiego food trucka Zaika. Już z
całkiem sporej odległości niesie się mega apetyczny zapach indyjskich przypraw,
a widok dwóch kucharzy z tamtych rejonów świata dodatkowo zachęca do
degustacji. Ceny okazują się totalnie restauracyjne, ale ryzykujemy i sięgamy
po Paneer Makhani z ryżem (32 zł)
czyli mój ulubiony indyjski ser w sosie
maślano-pomidorowo-orzechowym. Danie okazuje się najlepszym jakie jemy na
tym zlocie. Kremowy sos ma w sobie pełnię przypraw, lekko kwaskowego sera i
pomidorów. Czuć słodycz masła i orzechów. W ryżu nie brakuje przysłowiowej
„kropki nad i” w postaci kardamonu, który dodaje mu dodatkowego aromatu. W
każdym kęsie czuć, że jest to danie robione od serca i z pasją, a taką kuchnię
kocham najbardziej.
Przechodzimy do bardziej znanych ze zlotów pozycji i zamawiamy Wrapa Ping (20 zł) z kurczakiem, mango,
papryką, awokado, curry, sałatą, ryżem i kiełkami z kolorowego wozu Mangajo. Danie prezentuje się pięknie,
równie kolorowo oraz bardzo świeżo. Widać, że składniki są dobrane pod kątem
jakości, a pozycja jest lekka i fit, co na zlotach food trucków nie zdarza się
często. Brakuje mi jednak jakiegoś spoiwa tych produktów – czuć ich smak, nie
brakuje mango za co duży plus, ale to wszystko jakoś nie łączy mi się w spójną
całość. Może to kwestia za małej ilości sosu, a może po prostu tego, że
wybraliśmy limitowany wrap tygodnia, a nie wrapa ze stałej karty, który jest
już pewnie bardziej sprawdzony i ma bardziej ugruntowaną pozycję ;)
Nie zapominamy o polskich akcentach i startujemy do wozu Straż Pożarcie serwującego street food
po polsku właśnie. Na wstępie brawa za oryginalność, która wśród food trucków
jest raczej „towarem” deficytowym. U Strażaków ;) można zjeść burgera z
kiełbasą czy kanapkę z wątróbką, ale również vege burgera z ciecierzycą. Rzadko
jemy podroby więc wybieramy kanapkę True
Pear (20 zł) z wątróbką drobiową, karmelizowaną cebulką, gruszką, rukolą i
masłem czosnkowym w bułce. Kanapka jest bardzo pełna mięsa przyrządzonego
delikatnie i bez zbędnej goryczy. Akcenty słodkie to to co wątróbka lubi
najbardziej. Wszystko dobrze się trzyma, porcja jest bardzo sycąca, możemy więc
śmiało polecić strażacki wóz podczas Waszej biesiady!
Dla miłośników street foodowych klasyków mamy z kolei Burrito chilli con carne (23 zł) od
food trucka Amigo, złożone z pszennej tortilli, wołowiny, sałaty
lodowej, czerwonej fasoli, kukurydzy, pico de gallo, sera cheddar, kwaśnej
śmietany i tajemniczych sals (sosów). Powiem Wam, że burrito właśnie w
wersji z chilli con carne (bez ryżu) robię w domu tak często, że nie nastawiam
się tu na jakiekolwiek zaskoczenie. A jednak tajemnicze salsy okazują się tak
pyszne, mięso tak dobrze doprawione, a fasola tak przyjemnie jędrna, że jako
regularny uskuteczniacz burritosów chylę czoła przed ekipą Amigo i ich burrito
polecam z całego serca (i żołądka).
Tych, którzy nie wyobrażają sobie zlotu food trucków bez frytek, zachęcam
do zamówienia w wozie Kurcze Dobre,
serwującego oryginalne frytki podwójnie smażone i namaczane wcześniej w wodzie
trzcinowej. A do tego w menu polędwiczki z kurczaka w panierce a’la KFC. My
zamawiamy zestaw 5 stripsów z frytkami i
sosem (24 zł) decydując się na polecany sos Yupi na bazie majonezu, curry z cebulką i odrobiny miodu. Sos
jest rzeczywiście wyborny więc w oczy rzuca się, że jak na taką porcję jest go
za mało. Idealnym byłoby dostać go w osobnym pojemniczku, ale w dobie bycia eko
postulujemy jedynie o większą ilość. Panierka kurczaka bardzo przyjemna, nie za
ciężka, frytki leciutko słodkawe, bardzo chrupiące z zewnątrz i delikatne w
środku. Nie ma się absolutnie do czego przyczepić – zarówno wielbiciele
kurczaków jak i frytek na pewno będą zadowoleni.
Pierwszy raz na tego typu imprezie trafiliśmy na wóz serwujący…kopytka.
Uśmiechnięte panie z trucka Kopytko proponowały nie tylko typowo polską wersję
dania, ale i okrasy i sosy o światowych smakach. Zamawiamy kopytka O kurczę Teriyaki! (24 zł) z kurczakiem, sosem teriyaki, chilli, orzeszkami ziemnymi, bazylią i
parmezanem czyli miks azjatycko-polsko-włoski. Porcja jest sycąca a dodatki
do kopytek ciekawe – sos teriyaki smakuje w sam raz nie za słodko, orzeszki
fajnie przełamują fakturę dania. Jedynie
kopytkom brakuje tego rozpływania się w ustach. Może w food trucku ciężej jest
o tę domową miękkość klusek? Dobrze, że apetyczne dodatki nadrobiły ten minus.
Na deser jak wiadomo każdy ma osobny żołądek, więc wieloosobową ucztę
kończymy naleśnikiem od Paris Minuit.
Ten wóz już dawno temu znalazł miejsce w mym sercu wyśmienitym naleśnikiem
wytrawnym z szynką, aromatycznym serem, jajkiem i świeżym rozmarynem, a tym
razem wybieramy opcję słodką Nutella +
Caramel Sale (21 zł) z nutellą, solonym karmelem, truskawkami i borówkami –
tym bardziej, że sezon na owoce w pełni. Pszenny naleśnik (wytrawne są tu z
mąki gryczanej) jest bardzo cieniutki i delikatny w smaku. Nie ma za dużo
cukru. Słodka nutella, słony karmel i słodko-kwaśne owoce tworzą w tym deserze
doskonałą mieszankę smaków i idealne uwieńczenie naszego pobytu na Latożercach.
Do zobaczenia na następnych zlotach!
Chętnie zjadłabym takie pierożki <3
OdpowiedzUsuń