MECH - Zielono mi!

Saska Kępa to dzielnica na wskroś zielona. Pełno tu drzew, skwerów, trawników i parków. Ambasadą dobrego smaku jest zaś od lat ulica Francuska, na której restauracje pojawiają się i znikają, a utrzymać się tu na dłużej to prawdziwa sztuka. I tak oto powstało miejsce łączące w sobie dużo smaku i dużo zieleni, o intrygującej nazwie Mech. 


Nazwa jest naprawdę nieprzypadkowa, bowiem prawdziwy mech gości tu na stołach, a jego imitacja również na ścianach. Jest trochę leśnie, miękko i bardzo kojąco. Pomyli się jednak ten, kto oczekiwać tu będzie jedynie „zielonych” dań – wegetariańskich, wegańskich czy głównie warzywnych, choć i one mają swoje miejsce w karcie.




Zupełnie na przekór pierwszemu wrażeniu zamawiam więc tatar wołowy (29 zł). Podany jest pięknie, na drewnianej (a jakże) desce, skąpany w grubych ziarnach himalajskiej soli, przystrojony jeszcze chrupkim pieczywem. Gdy odkrywam, że porcje tatara są dwie, serce mi się raduje. A potem jest już tylko lepiej. Bo proszę Państwa tutejszy tatar to prawdziwe mistrzostwo. Ma oczywiście w sobie cebulkę, ogórka konserwowego i grzybki (kurki marynowane) – czyli zupełny standard. Ale już dodatek lubczyku, czarnuszki i pięknie ułożonego w gniazdku z soli przepiórczego jajka – wznosi tę potrawę na wyżyny. Jest po prostu pysznie - od pierwszego kęsa świetnego mięsa do ostatniego gryza pieczywa. Niezwykle się cieszę, że w sąsiedztwie mam taką mięsną ucztę.




Przyjaciółka wybiera krewetki tygrysie w sosie mango (45 zł) podane na czarnym ryżu z warzywami. Krewetki są odpowiednio przyrządzone, w liczbie 10 sztuk. Sos do nich zawiera wszystko czego potrzeba czyli mleczko kokosowe, kolendrę, chili i oczywiście mango. Wszystkie smaki przyjemnie się przenikają i żaden nie dominuje przesadnie nad pozostałymi. Czarny ryż przełamuje danie lekką goryczką. Wrażenia nie robią jedynie warzywa – dość pospolite jak na tego typu potrawę.


Na swoje danie główne decyduję się na pęczotto z boczniakami (28 zł). Ziarna pęczaku są przyjemnie sklejone, a sos przenika wszystkie przestrzenie na talerzu. Nie mogę zaprzeczyć, potrawa jest smaczna, ale niestety połączenie boczniaków, pesto z pietruszki, masła i cukinii ma po prostu trochę za mało ów smaku i jest zbyt mdłe. Więcej konkretnych przypraw i będzie to kolejna pozycja godna polecenia. A jest nad czym popracować bo pęczotto w sąsiedniej Białej jest na piątkę z plusem.


Mech ma moim zdaniem wszelkie zadatki na to, by zagościć na Francuskiej na dłużej, mimo pewnych niedociągnięć wynikających zapewne z poznawania tutejszej klienteli. Wystrój lokalu idealnie wpisuje się w obecną jesienną aurę, a uśmiechy kelnerek rozgrzeją na pewno niejednego zmarzlucha. Trzymam kciuki, wspominam tatara i proszę o więcej!




OCENA: 4 / 5


MECH
Francuska 45
Warszawa




Komentarze

  1. Byłem niedawno i uważam, że nie ma szału
    Jednak tatar faktycznie dobry.
    Obsługa miła.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popular Posts