STUDIO BUFFO - W pogoni za własną legendą

Teatr Studio Buffo to miejsce kultowe - to ono uczyniło wielkimi gwiazdami Edytę Górniak czy Katarzynę Groniec, grał tu nawet Wojciech Mann i Krzysztof Materna. Musical "Metro" zasłynął nie tylko w Polsce, ale i na świecie, wynosząc na piedestał również jego twórców czyli Stokłosę i Józefowicza - w czasach gdy imię Janusz nie przywodziło jeszcze na myśl negatywnych konotacji.

Mało kto chyba wie, że wraz z teatrem życiem tętni tu restauracja Studio Buffo, która oferuje głównie kuchnię polską z małą domieszką zagranicznych inspiracji.



Wnętrze urządzone jest w ciepłym, by nie rzec "domowym" stylu, ale z domieszką nowoczesności i oczywiście nieodzownych elementów artystycznych, głównie w postaci plakatów czy grafik.
 


Faktycznie, w piątkowe popołudnie gości w restauracji nie brakowało, a już na wstępie przyjęła nas bardzo miła obsługa, co dawało dobre widoki na dalszą część wizyty. Na początek, w ramach czekadełka (a może był to dodatek do zupy?), podano dwa rodzaje pieczywa z czosnkowo-ziołowym masłem. Czyli to co dostaniemy w co drugiej restauracji uwzględniającej tę formę rozpoczynania posiłku. Masełko i bagietka były apetyczne, ale trudno by zrobiły szczególne wrażenie na gościu.




Mimo oferowanych w menu i lubianych przeze mnie i moją drugą połowę makaronów, postanowiliśmy jednak pozostać przy rodzimej kuchni. Na przystawkę zamówiliśmy więc wątróbki drobiowe zawijane w boczek, podane z sosem pieprzowym i sałatką (30 zł) oraz klasyczne flaki (19 zł).






Jeśli chodzi o wątróbki należało by tu sparafrazować tytuł jednego z filmów braci Coen i zapytać "wątróbko, gdzie jesteś?", bowiem smak tych szlachetnych podrobów został całkowicie zabity przez plastry słonego boczku. W wyniku obróbki wątróbka w środku uzyskała też mało przyjemną konsystencję mokrego pasztetu. Sos pieprzowy był kompletnie niewyczuwalny. Podana do dania sałatka była klasycznym połączeniem sałaty, pomidora i rukoli, na szczęście z poprawnym winegretem. Ta przystawka zawiodła na całej linii.
W kwestii flaków przytoczę ocenę mojego towarzysza, gdyż sama za tą zupą po prostu nie przepadam. Ocenił ją jako słabo doprawioną i dość "lichą", plusem natomiast była dobra jakość flaków, które nie wydzielały nieprzyjemnego zapachu.

Po pożywnym wstępie zostało nam już tylko miejsce na domowe pierogi w wersji z kaczką, karmelizowaną cebulą i żurawiną (29 zł) oraz z wędzonym łososiem i dorszem podane na ragoût z cukinii, pomidorów i czosnku (29 zł).




 
Ciasto w pierogach było dość grube, ale akceptowalne jeśli wziąć pod uwagę stosunek farszu do ciasta. Smakowo wyszły tu na wierzch duże różnice. Farsz pierogów z kaczki ewidentnie był zmieszany z innym mięsem i to w nierównych proporcjach. Wierzcie mi, że gdyby nie napisy w menu nawet nie zorientowalibyście się, że to kaczka. Cebula była smaczna, choć osobiście wolę ją mocniej uduszoną a przez to bardziej miękką.
Pierogi z farszem rybnym okazały się na moje szczęście najjaśniejszą gwiazdą całego obiadu. Ryby były dobrze wyczuwalne, nie mdłe, a sos którym polano pierogi zawierał smakowite nuty rybne jak i nutkę cytryny i ziół. Nazywanie podanych na pierogach warzyw "ragoût" z grzeczności przemilczę. Warzywa nie były bowiem długo duszone, a jedynie zblanszowane. Wyglądem zaś przywodziły raczej dekorację w stylu PRL-owskim - ciekawe czy zamierzoną ze względu na miejsce.



W przeciwieństwie do spektakli teatralnych, restauracja Studio Buffo wypadła dużo poniżej oczekiwań. Ewidentne niedociągnięcia kulinarne nie zostały wynagrodzone profesjonalną obsługą kelnera. W tym wypadku sztuka zdecydowanie wygrała z gastronomią.




OCENA:  2.5 / 5



RESTAURACJA STUDIO BUFFO
Konopnickiej 6
Warszawa

Komentarze

Prześlij komentarz

Popular Posts