MANDRAGORA - Legenda żydowskiej kuchni
Tym razem przenosimy się do Lublina – idealnego miejsca na weekendowy wypad dla mieszkańców Stolicy.
Warto zwiedzić tu Rynek, podziemia Starego Miasta, Zamek z Kaplicą Świętej
Trójcy, Muzeum na Majdanku, Archikatedrę św. Jana Chrzciciela i św. Jana
Ewangelisty oraz pójść na długi spacer po skansenie w Muzeum Wsi Lubelskiej. A
nade wszystko warto zapoznać się z historią tego miasta, które mocno naznaczone
jest kulturą żydowską, obecną przede wszystkim w rejonach Podzamcza. Za kulturą
wędrujemy zaś w kierunku kuchni, a mamy w Lublinie ambasadora żydowskiej kuchni
– Restaurację Mandragora, mieszczącą się w sercu Starego Miasta.
Już stojąc przed wejściem do Mandragory przenosimy się w klimaty
przedwojenne – zauważając zdjęcia osadzone w zniszczonych okiennicach starej
kamienicy, przedstawiające żydowskie rodziny związane z tym miejscem. A we
wnętrzu jest jeszcze bardziej klimatycznie. Wystrój przypomina tu dom babci,
którego elementy nie poznały pojęcia nowoczesnego designu. Nawet kelnerki i
kelnerzy wyglądają tu jakby uciekli z planu „Czasu Honoru”. Można uznać to za
przesadę, ale dla mnie wszystkie te składowe tworzą aurę nieco magiczną, a już
na pewno przenoszącą w czasie. Obsługa zasługuje tu zresztą na dużą pochwałę,
bo oprócz tego, że sprawnie dba o wszystkich gości (a bez rezerwacji trudno tu
o stolik), to jeszcze do tego świetnie zna kartę i jest w stanie opowiedzieć o
każdym daniu w kontekście żydowskiej historii.
Na stole ląduje najpierw czekadełko w postaci (jakżeby inaczej) pieczywa i masła. Tym razem jednak słodki chleb z orzechami i rodzynkami
zdobywa moje serce, a informacja o tym, że można go kupić na miejscu w ramach
piekarni Mandragory uszczęśliwia mnie ogromnie.
Korzystamy z polecenia miłej kelnerki i na przystawkę decydujemy się na
dwie zupy. Flagowym wstępem do posiłku jest tu Gefilte Fisz czyli karp faszerowany w galarecie na słodko, jednak
to danie dostępne jest tylko w menu szabasowym (piątek i sobota), a my trafiamy
do knajpy w środku tygodnia. Decyduję się więc na równie polecany kapuśniak żydowski z rodzynkami i migdałami
(10 zł). Ta zupa to po prostu eksplozja smaków! Słodki, kwaśny, pieprzny –
znajdziecie tu wszystko w doskonałej harmonii. Do tego zróżnicowana tekstura
składników i jestem naprawdę w kulinarnym niebie. Moje serce już płacze, że na
tę zupę trzeba będzie jeździć na specjalne wycieczki. W menu napisane jest, że
to pozycja obowiązkowa dla odwiedzających Mandragorę po raz pierwszy i nie jest
to chwyt marketingowy.
Po takich doznaniach rosół drobiowo-wołowy
z kreplachami czyli pierożkami z gęsiną (15 zł) wydaje się trochę
rozczarowujący, bo przy kapuśniaku brakuje mu głębi smaku i jest mocno tłusty.
Egzamin zdają za to miękkie pierożki z wybornym mięsem.
Aby jeszcze zaostrzyć apetyt przed daniami głównymi domawiamy z moim
towarzyszem „Żydowski kawior” czyli
siekaną wątróbkę drobiową z orzechami włoskimi, cebulką i jajkiem (15 zł).
Niepotrzebnie spodziewam się tu znów słodkich nut, ale przyznać trzeba, że
wątróbka jest wyborna a jej forma podania interesująca.
Przechodzimy do solidniejszych posiłków – wybieram Kreplach czyli pierogi czosnkowe (22 zł), zachęcona smakiem tych z
rosołu. Mimo dobrego smaku zaserwowanego w nich mięsa, nuta czosnku jest tu
jednak zbyt delikatna a pierogi są bardzo suche. Przydałaby się do nich
jakakolwiek omasta lub sos. W związku z powyższym nie udaje mi się niestety zjeść
ich do końca, ale zabrane na wynos okazują się całkiem dobrą przekąską jeszcze
następnego dnia.
Wątróbka z grzybami na
miodzie i winie (25 zł), rekomendowana przez przewodnik
Gault&Millau, to już na szczęście inna historia. Jest wyśmienita, cudownie
nasączona słodkim sosem i nie potrzeba jej naprawdę większej oprawy niż dodana
do niej chałka. Gorzkawa wątróbka i słodkie pieczywo i sos stanowią trio
idealne. Koniecznie wybierzcie to danie gdy odwiedzicie Mandragorę.
Na koniec zaopatrujemy się jeszcze w bochenek chleba serwowanego w czekadełku (12 zł). Ciemne pieczywo z
rodzynkami i orzechami zachowuje swoją świeżość jeszcze przez kilka dni i jest
idealnym przedłużeniem przyjemności, jakiej przez większość czasu
doświadczaliśmy podczas tutejszego posiłku. A wy odwiedzając Lublin nie
zapomnijcie o wizycie w Mandragorze. Nie pożałujecie na pewno!
OCENA:
4.5 / 5
MANDRAGORA
Rynek 9
Lublin
Komentarze
Prześlij komentarz