SOUL KITCHEN - Uczta dla ducha czy podniebienia?
Żyjemy w czasach kiedy osoby zwane gwiazdami zastąpili celebryci, a ów
celebryci wielu osobom zastąpiły autorytety. Sprzedawanie produktu twarzą
znanej osobistości jest praktyką powszechną i nikogo nie dziwi, gdy znani
aktorzy, piosenkarze czy modele polecają produkty, z którymi nie mają wiele
wspólnego. Soul Kitchen Bistro to jeden z tych lokali, które znani i lubiani
odwiedzają chętnie, o czym świadczy choćby wypisana autografami ściana w
pobocznej sali. Jest to też restauracja, którą na swojej liście „must eat”
miałam od dawna i która, mimo zmieniających się szefów kuchni, wciąż cieszy się
dobrymi opiniami. Czy rekomendacje osób z pierwszych stron gazet okazały się
zgodne z rzeczywistością? Sprawdziliśmy to w wyjątkowych okolicznościach mojej
urodzinowej kolacji…
Soul Kitchen Bistro to elegancka restauracja umiejscowiona w piwnicznej części budynku przy ulicy Nowogrodzkiej. Przyciemnione światła, świece, a nawet muzyka na żywo płynąca z pianina, czynią to miejsce niewątpliwie romantycznym i dostojnym. Duże lustra i butelki z winami pasują do designu francuskiej piwniczki. W kontrze do dość sztywnego wystroju obsługa stara się za to być swobodna i wprowadzać nutkę luzu, przy okazji zapominając czasem o nowych sztućcach czy innych elementach.
Karta Soul Kitchen Bistro w głównej mierze prezentuje kuchnię polską i
to w dość tradycyjnej odsłonie. Przystawki natomiast mają charakter bardziej
międzynarodowy i nie brakuje wśród nich owoców morza. Zamawiam zatem krewetki z chorizo flambirowane w brandy
(39 zł). O ile nie jestem fanką połączenia mięsa z owocami morza czyli
klasycznego surf&turf, o tyle krewetki z chorizo komponują mi się
doskonale. Nie inaczej jest w tym przypadku – owoce morza są w sam raz
sprężyste, a sos do nich po prostu wyśmienity! W związku z powyższym pieczywo
podane do krewetek powinno być jednak miękkie a nie wypieczone na chrupko, tak
by można nim było wybrać pyszny sos. Puszysta bagietka sprawdziłaby się w tym
zestawie o wiele lepiej.
Kolejnym morskim akcentem w naszym zamówieniu jest zupa rybna a’la bouillabaisse (38 zł). Prezentuje się pięknie i
godnym pochwały jest podanie jej w garnku w porcji dla dwóch osób. Nie brakuje
w niej małż i krewetek, paradoksalnie najmniej znajdujemy ryby. Warzywa
julienne dopełniają smaku wywaru, który choć doprawiony, jest też całkiem
delikatny. I o ile nie mam zastrzeżeń co do samej zupy, o tyle do jej formy
podania już trochę tak. Zdecydowanie zabrakło mi miseczki z wodą z cytryną i
ręczniczka do oczyszczania rąk. Pysznej zupy nie dało się spożyć bez wyjmowania
małż z muszli, a jest to robota niekoniecznie czysta. Podczas randki umorusane
rybnym wywarem ręce i potrzeba kilkukrotnego udania się do łazienki może być
mocno niekomfortowa.
Wraz z daniami głównymi przechodzimy do polskiej kuchni i tym samym
zamawiam nogę gęsi confit w sosie z
polskiej śliwki węgierki (62 zł) podaną z kluseczkami śląskimi i burakami
na ciepło czyli w dość klasycznym zestawieniu. Trochę jestem tym menu
zdziwiona, bowiem Soul Kitchen jawiło mi się raczej jako nowatorska kuchnia i
spodziewałam się większego zaskoczenia przy daniach głównych. Niemniej jednak
gęś jest mięciutka i soczysta, kluski udane a buraczki przyjemne. Natomiast sos
śliwkowy…to prawdziwa petarda! W sezonie na śliwki wznosi się na absolutne
wyżyny smaku i śmiało serwowałabym go nie tylko do gęsi, ale też do kaczki czy
dziczyzny. Restauratorzy, apeluję o więcej śliwek w menu!
Drugie danie główne już niestety nieco zawodzi. Poliki wołowe wolno pieczone w sosie demi-glace (49 zł) okazują się
bowiem po prostu mdłe. Starty przez kelnera przy podaniu dania chrzan
oczywiście nieco odświeża tę potrawę, ale do całości po prostu nie pasuje.
Dodatek klusek śląskich i buraka oraz dekoracja z rokitnika prawie nie odróżnia
jednego dania od drugiego, co doskonale widać na zdjęciu. Choć oba mięsa same w
sobie spisują się znakomicie, to całościowy wygląd dań, tak do siebie
podobnych, rozczarowuje, bo po Soul Kitchen Bistro spodziewałabym się większej
inwencji.
Mimo szeroko dostępnych win, zamawiamy świeżo wyciskany sok z pomarańczy
i domową lemoniadę. Niczego jej nie brakuje, ale szkoda, że jest dostępna tylko
w wersji klasycznej z cytryną.
Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach i w przypadku Soul Kitchen Bistro
jest w tym wiele prawdy. Czasem małe niedociągnięcia przynoszą całkiem spory
zawód, którego nie przykryje fakt, że kuchnia jest w większości naprawdę
smaczna. Czy to osiadanie na laurach, czy może ułatwianie sobie obsługi dużej
liczby klientów? Ja daję 3 gwiazdki, bo w tak eleganckim, znanym i pięknym
miejscu liczę na więcej.
OCENA: 3 / 5
SOUL KITCHEN BISTRO
Nowogrodzka 18a
Warszawa
OCENA: 3 / 5
SOUL KITCHEN BISTRO
Nowogrodzka 18a
Warszawa
Taka ocena pewnie przez brak wina, bo ja bym dała więcej gwiazdek 😁 może dzieki winu 😉
OdpowiedzUsuńPo pobycie w restauracji Soul Kitchen, ciągle się zastanawiam nad tym, jak może być tolerowane cwaniactwo i oszukiwanie klienta, szczególnie w takim eleganckim miejscu, jak to. Jestem tak zniesmaczona pobytem w tej restauracji, że niestety muszę podzielić się moją opinią, która wśród tych wielu, jakże bardzo pochlebnych opinii, będzie zdecydowanie inna. Co się tyczy jedzenia, muszę przyznać, że było całkiem dobre, ale chodzi tu o zupełnie inną rzecz. Muszę z przykrością stwierdzić, że obsługa tej restauracji wynalazła sobie bardzo ciekawy sposób na dorobienie do pensji. Zamowilsmy kaczke pieczoną. Zgodnie menu i zapewnieniem jakze milego pana kelnera z zawadiacko zakręconym wąsikiem, miała to byc połówka wyluzowanej kaczki. I faktycznie widziałam na stoliku pomocniczym połowę pięknej kaczki, którą najwyraźniej kelnerzy otrzymali z kuchni. Obserwowalam pracę jednego z panow, ktory starannie nad nią pracował nieopdal naszego stolu. Rezultat jego wysiłków był zdumiewający, ponieważ kaczka nasza została wyluzowana z piersi, a pozostało nam jedynie marne udko, które też nie wyglądało mi na całe. Kelner, gdy zapytałam, gdzie jest pierś, odpowiedział, że to jest pierś! Jestem z zawodu technologiem żywności i jestem w stanie odróżnić pierś od udka, chociaż byla marna gospodyni domowa też by yo zrobila bez trudu. Zastanawia mnie fakt, o ile rzeba nie szanowac klienta i uważać go za glupca, by pozwalać sobie na takie rzeczy! Zastanawiam się również, co robi management tej restauracji, że takie sytuacje mają miejsce...
OdpowiedzUsuńNie chciałam robić zamieszania, wzywajac managera, czego żałuję, ale uważam, że jednak muszę napisać o tym, żeby ludzie wiedzieli na co powinni się przygotować. Z ciekawości również, obejrzałam zdjęcia klientów, którzy byli w tej restauracji wcześniej i umieścili zdjęcie tatara. Na każdym ze zdjęć widziałam trzy, że tak brzydko nazwę, placki tatara, podczas gdy nasze danie miało tylko 2, więc również było to tylko dwie trzecie porcji. Byl to najmiejszy tatar, jaki kiedykolwiek dostalam w restauracji. Dziwny wydaje sie fakt, gdy siekany i doprawiany przy stole tatar nagle znika z pola widzenia i zostaje dostarczona jego bardzo okrojona część... miał on być przygotowany wyłącznie dla nas i wyraźnie widziałam ilosc użytego do niego miesa, a porcja którą dostalam na ogromnym talerzu zawierała być może jedną czwartą części tego co było szykowane dla nas. Jestem bardzo zniesmaczona i bardzo nie lubię, kiedy jestem oszukiwana w tak perfidny sposób pod płaszczykiem niezwyklej uprzejmości.
Całe pozytywne wrażenie zostało zniszczone poprzez takie cwaniactwo.
Musze przyznac, że po raz pierwszy spotykam się w restauracji z takim czymś, szczególnie w restauracji o tak wysokim poziomie i tak wysokich cenach. Obsługa była bardzo miła, ale jak rozumiem, było to tylko po to, żeby zmylić naszą czujność. Nikt nie przychodzi do restauracji żeby psuć humor sobie i innym, ale niestety prawda musi być powiedziana.
Bardzo dziękuję za tę szczerą i cenną opinię. Pozostaje mieć nadzieję, że ten proceder został ukrócony i że nie był to sposób na oszczędność samej restauracji...
Usuń