CARPACCIO - Owoce morza na włoską nutę
Rzadko bywamy na Woli i jest to teren mało przez nas wyeksplorowany
kulinarnie. Ale lubimy od czasu do czasu wpaść do jakiegoś miejsca „po drodze”,
o którym nie wiemy nic, ale czymś nas przyciągnie. Takie było nasze spotkanie z
restauracją Carpaccio, gdy zawitaliśmy po raz kolejny w okolice nowych osiedli
przy ulicy Kaczej i Żytniej i dopadł nas głód. Zachęcił wygląd włoskiej
trattorri, włoska muzyka w głośnikach i słuchy, że na kuchni też znajdziemy
„prawdziwego” Włocha. I tak odkryliśmy knajpkę, w której miłość kucharza do
owoców morza została nam oddana na talerzach. Ale od początku…
Carpaccio nie do końca „umie w marketing”, co odkrywam jakiś czas po swojej wizycie. Strona internetowa nie działa, Instagram ledwo żyje, na szczęście na Facebooku już regularnie coś się dzieje. Ale lokal istnieje dobrych parę lat, w dość ukrytej lokalizacji, więc klientów najwyraźniej nie brakuje. W środku obowiązkowo obrusy w czerwono-białą kratę, wino na ścianach i włoskie zdjęcia czy elementy wystroju jak weneckie maski. No i przaśna włoska muzyka w stylu italo disco, którą ja po wizycie we Włoszech darzę akurat wielkim sentymentem (pomijając fakt, że jestem urodzona w latach 80-tych, a moja teściowa kochała się w Drupim).
Najpierw na naszym stole ląduje cieniutka i ciepła foccacia z
rozmarynem, choć ze względu na formę może raczej powinnam użyć słowa
„podpłomyk”. Jest bardzo chrupiąca i szybko okazuje się, że idealnie komponuje
się z naprawdę wyborną włoską oliwą dostępną pod ręką.
Na Facebooku restauracji zaobserwować można mocną dominację dań z
owocami morza i rybami, co bardzo mnie interesuje, bo w Warszawie ze
znalezieniem dobrych dań z frutti di mare wcale nie jest tak łatwo. Zamawiam
więc Moscardini al Vino Bianco el Pomodoro Piccante (37 zł) czyli ośmiorniczki
na białym winie w pikantnym sosie pomidorowym. I powiem Wam jedno – to jest
petarda! Ośmiorniczek w misce jest naprawdę dużo, są przyrządzone w punkt –
miękkie i delikatnie sprężyste. Czuć lekką nutę białego wina, ale to pikantny
pomidorowy sos nadaje im świetnego smaku. Gdy kończę ośmiorniczki wprost nie
mogę się powstrzymać przed dojedzeniem sosu maczając w nim pozostałe podpłomyki.
Pozostaje sprawdzić czy klasyk włoskiej kuchni jest tu równie smakowity
więc zamawiamy oczywiście pizzę. Ja decyduję się na Pizzę Sicilianę (30 zł)
z sosem pomidorowym, mozzarellą, salami, anchois, kaparami i oliwkami.
Tutejszy placek nie jest w pełni tym co przychodzi na myśl gdy mówimy „pizza
włoska” i nie jest to z pewnością tak modna aktualnie pizza neapolitańska. Ale
nie jest to też amerykańska pizza z nawałem składników. Ciasto jest cienkie,
sos pomidorowy aromatyczny, składników już całkiem dużo – pod polskie gusta.
Myślę, że to próba znalezienia złotego środka między włoską szkołą, a polskim
podniebieniem, ale jednak nie przesadzona i jeszcze w pełni akceptowalna.
Szczególnie, że smak na tym nie traci, a polanie tej pizzy pyszną oliwą jest
strzałem w dziesiątkę.
Mąż wybiera Pizzę Capriciosę (28 zł) z sosem pomidorowym, mozzarellą,
szynką, pieczarkami, jajkiem, oliwkami i pomidorami. Podstawowa wersja tej
pizzy to zazwyczaj szynka i pieczarki, ale składniki takie jak oliwki,
pomidory, jajko (czy karczochy) są spotykane zarówno we Włoszech jak i poza
granicami tego kraju. W myśl, że Polak lubi „na bogato” tu zamówicie tę
bardziej sycącą opcję. Ja z takim zestawieniem w Capriciosie (szczególnie z
jajkiem) spotkałam się we włoskiej restauracji w Polsce po raz pierwszy. I choć
preferuję na pizzy nieco mniej składowych i trzymanie się bardziej tradycyjnych
receptur, to nie ukrywam, że zjadłam to danie z przyjemnością.
W kwestii pizzy, jeśli nie jesteście ortodoksyjni, wyjdziecie z tego
lokalu zadowoleni. A owoce morza? Na nie musicie przyjść koniecznie! Z
nieukrywanym zadowoleniem myślę, że czeka nas jeszcze kilka prywatnych wizyt w
okolicach Carpaccio Ristorante Italiano. Mule, krewetki, ryby, przegrzebki –
uważajcie, nadchodzę!
OCENA:
4 / 5
CARPACCIO RISTORANTE ITALIANO
Żytnia 18
Warszawa
Komentarze
Prześlij komentarz