CHARLOTTE BOUILLON - Francuski chaos
Coś nowego, coś pożyczonego – chciałoby się powiedzieć o nowym lokalu
pod szyldem Charlotte, który bywalcy warszawscy znają jako mekkę hipsterów z
Placu Zbawiciela. Pierwszy lokal z serii wprowadził stołecznych foodies w
klimat paryskiego bistro, do którego można wpaść na śniadanie z wypiekanym na
miejscu pieczywem oraz lampkę dobrego wina na lunch. To również Charlotte, jako
jedna z pierwszych restauracji, wprowadziła na gastrosalony stół socjalny –
przy którym obcy sobie ludzie mogli spożyć wspólnie posiłek i nawiązać nowe
znajomości. Asortyment tego miejsca przypadł i mnie do gustu, nie dziwiło więc,
że Charlotte doczekała się siostry o żydowskich korzeniach czyli Charlotte
Menora na Placu Grzybowskim. W zeszłym tygodniu do duetu dołączyła Charlotte Bouillon
umiejscowiona przy jakże francuskim Rondzie de Gaulle’a i z miejsca przywitała
rzesze klientów.
Lokal zachował swój styl znany z Placu Zbawiciela, nie brakuje również wspólnego stołu. Obsługa sprawia wrażenie nieco zagubionej i niestety okazuje się to prorocze. Na wstępie problemem okazuje się zamiana w jednym daniu puree ziemniaczanego na…zwykłe ziemniaki obecne w innym daniu. Pytam o nią ze względu na nietolerancję laktozy, powszechnie przecież spotykaną, przy czym wymiana ziemniaków na inne ziemniaki nie oszukujmy się – ani nie wprowadzi problemu podczas inwentaryzacji, a jeśli chodzi o foodcost to nawet ja jako klient jestem bardziej stratna. To pierwszy lokal od dawna, w którym spotykam się z taką odmową. Po zamówieniu innych dań przechodzę więc do napojów. W dzień powszedni o godzinie 15.00 lemoniady domowej brak, soku tłoczonego z jabłek brak. Rozumiem, że lokal dopiero co się otworzył, ale przecież dla właścicieli prowadzenie gastronomii to nie pierwszyzna…
Z karty zamawiamy oczywiście flagowe dania lokalu czyli dwa buliony – mięsny
i wegetariański. Zostajemy poinformowane, że trzeba będzie na nie nieco dłużej
poczekać, więc prosimy o zaserwowanie najpierw kanapek na ciepło. Miło
zaskakuje nas doniesienie bulionów dużo szybciej niż zapowiadano, a następnie
totalnie rozczarowuje podanie od razu do nich kanapek…Jesteśmy więc skazane na
jedzenie połowy posiłku chłodnego co dla mnie jest błędem nie do przyjęcia,
szczególnie w lokalu z taką marką. Przejdźmy jednak do smaku. Bulion
klasyczny (14 zł) czyli drobiowo-wołowy z kawałkiem szpondra oraz
pieczoną marchwią i czosnkiem, podawany z ręcznie robionym makaronem, to
oryginalna wersja znanych nam rosołów. Ma faktycznie głęboki smak, czuć w nim
słodkawy pieczony czosnek i mięsną wkładkę. Makaron jest przyjemnie domowy o
nierównych kształtach, mięso miękkie. Cena jest bardzo zadowalająca.
Ku naszemu zdziwieniu bulion wegetariański (14 zł) na
warzywach i grzybach suszonych z dodatkiem pasty z bakłażana i smażonych
borowików okazuje się prawdziwą petardą smaku! Umami, umami i jeszcze raz
umami. Wywar bardzo głęboki, słodkawy, po prostu pyszny. Chce się go jeść i
jeść, na kacu czy bez. Domowy makaron rozpływa się w ustach, miękka wszechobecna
słodkawa cebula również. Na jesień i nadchodzącą zimę to będzie zupa
obowiązkowa!
Po zupach sprawdzamy ofertę bardziej lunchową, z którą Charlotte w głównej
mierze się kojarzy. Moja towarzyszka zamawia klasyczne francuskie Croque Monsieur
(17 zł) czyli kanapkę z szynką zapiekaną pod beszamelem i serem Gruyere
podaną z zestawem sałat. Na kanapce widnieć miało jeszcze jajko z płynnym
żółtkiem (+ 2 zł), ale obsługa o nim zapomina…Danie prezentuje się całkiem
apetycznie, beszamel jest delikatny, nie za ciężki, smaki dobrze się komponują.
Croque Monsieur smakuje tak jak powinien, choć byłby z pewnością lepszy
gdybyśmy miały okazję skosztować go jeszcze gorącego…
Kanapka Jambon Gruyere (12 zł) z szynką, serem Gruyere i
domowym pesto z rukoli, prezentuje się już nieco bardziej ubogo. Opatulona jest
w wypiekany na miejscu chleb – który jest naprawdę pyszny i chrupiący. Wnętrze
natomiast dominuje niestety smak gorzki. Kocham Gruyere i kocham pesto, ale
warto przyjrzeć się składowi pesto i może w takim zestawieniu dodać do niego więcej
cytryny czy miodu, w zależności od przepisu. Wypadałoby czymś przełamać ten
gorzki duet rukoli i Gruyere. Cieszą mnie za to marynowane cytrusowo marchewki,
które jadłam również z zamiłowaniem na Placu Zbawiciela.
Charlotte Bouillon to lokal z potencjałem, a ich flagowe dania – buliony
– są naprawdę grzechu warte. Obsługa i organizacja ma jednak jeszcze mnóstwo
niedociągnięć, które potrafią bardzo zniechęcić. Z jednej strony może być to
zrozumiałe przy nowo otwartym lokalu, z drugiej jest nie do pojęcia u takiego
gastro wyjadacza jakim jest Charlotte. Miejmy nadzieję, że w tym wypadku
wszystko jest kwestią czasu i już na zimę będę mogła polecić Wam to miejsce z
pełnym przekonaniem i lepszą oceną.
OCENA: 3 / 5
CHARLOTTE BOUILLON
Nowy Świat 6/12
Warszawa
Na zdjęciach dania wyglądają bardzo pysznie :) Jeszcze nie miałam okazji tam zjeść, mam nadzieję, że do tego czasu wszystkie dania będą wyśmienite :)
OdpowiedzUsuńpolecam serdecznie knedle z dorsza (właściwie knedel), dobrze skomponowane danie za to nie polecam przystawki z porem: zwyczajne rozgotowane warzywo posypane suchym chlebem
OdpowiedzUsuń