BOYS MEAT GIRLS - Oczekiwania kontra rzeczywistość
Pewnie też tak czasem macie, że słyszycie peany na cześć jakiejś
restauracji, znajomi ją polecają, przyjaciele chwalą, Wy bardzo chcecie się tam
wybrać, a jakoś zawsze jest „nie po drodze”. Ja mam takich knajp na liście co
najmniej kilka, a jedną z nich jeszcze do niedawna było Boys Meat Girls na
warszawskim Ursynowie. Lokal istnieje już 5 lat i przez ten czas zyskał miano
miejsca serwującego porządną amerykańską kuchnię z burgerami i stekami czyli z wołowiną
w roli głównej. Niby nic oryginalnego, ale gdy BMG zaczynali, boom na burgery
dopiero był w toku, a w swoim sąsiedztwie do dziś nie mają żadnej burgerowej
konkurencji. Gdy więc wreszcie się do nich wybraliśmy oczekiwania były wysokie
i w związku z wielkimi nadziejami nie zraziły nas nawet dość wysokie ceny. Czy
były warte tego co zjedliśmy? Czytajcie!
Boys Meat Girls reprezentować ma Stany Zjednoczone z domieszką Meksyku i
niewątpliwie widać to w wystroju – nie brakuje amerykańskich flag, gadżetów i
barwnej mapy na ścianie. Wygląd knajpki od razu przypada mi do gustu, a wisząca
na ścianie gitara przypomina nawet klimaty ze sławnego Hard Rock Cafe. Do tego
przed lokalem stoi ogródek, który w niedzielne popołudnie jest pełen klientów.
Na przystawkę zaczynamy od rejonów bardziej południowych i kuchnię
tex-mex. Zamawiamy Quesadillę wege (22 zł) z serem, salsą, kukurydzą
i kolendrą podawaną z kwaśną śmietaną. To smaczne danie, ale zdecydowanie
brakuje nam w nim właśnie Meksyku w postaci jakichkolwiek charakterystycznych
przypraw. Warzywa bez konkretnego smaku i nawał kukurydzy sprawia, że mamy
wrażenie, że w domu zrobilibyśmy taką quesadillę z większym pietyzmem.
Na danie główne mąż wybiera Burgera Blue z frytkami (35 zł) z 200g
wołowiny, serem blue, sałatą, cebulą, pomidorem, piklami i autorskim sosem.
W tej cenie widziałby się nam w zestawie jeszcze jakiś mini colesław, ale
dobrze, że mięsa jest pokaźna ilość. Bułka w burgerze jest smaczna i dobrze
trzyma kanapkę, składniki pasują do siebie a co ciekawe głównym bohaterem tego
dania jest dla mnie autorski sos, który pod względem smaku czyni całego burgera
rzemieślniczą wersją Big Maca i mówię to absolutnie jako komplement bo Big Mac
ma rzesze fanów na całym świecie, ja również do nich należę, ale jak z jego
jakością – wiadomo…Tu mamy zdrowszą alternatywę, a smak podobny a nawet lepszy.
Niestety nie brakuje jednego minusa, który w restauracji amerykańskiej ma duże
znaczenie – mięso jest wysmażone, mimo że zamawiając wyraźnie prosiliśmy o
medium rare. To w burgerowni duży błąd. Co więcej frytki okazują się
niedosolone, co zaskakuje mnie jako osobę wybitnie mało solącą.
Na szczęście problem przesmażenia nie pojawia się w daniu American
Classic (69 zł) zawierającym 250g sezonowanego steka New York, domowy sos
pieprzowy, ziemniaka z pieca i sałatkę. Stek jest idealnym medium rare,
miejscami nawet rare, ale wiadomo, że stek z kością idealnie równo się nie
wysmaży. Jest różowy jak trzeba, soczysty i odpowiednio doprawiony. Ilość żyłek
w kawałku mięsa jest absolutnie w normie. Pieczony ziemniak z dodatkiem
czosnkowego masełka i kwaśnej śmietany jest wyśmienity i po prostu rozpływa się
w ustach, a sałatka zaskakuje pysznym domowym winegretem. Jakby tego było mało
sos pieprzowy okazuje się absolutnym hitem i nic dziwnego, że kelner nie chce
zagłębiać się w sekrety jego receptury 😉 To danie na piątkę z
plusem i wielka szkoda, że cały posiłek nie był równy poziomowi tej pozycji.
Do obiadu raczymy się lemoniadą mango (14 zł), która jest słodka i kwaśna jak trzeba i bardzo przyjemnie gasi pragnienie.
Ostatecznie nasze nadzieje i oczekiwania okazały się
nieco przerosnąć rzeczywistość. A Boys Meat Girls okazało się miejscem idealnym
na zjedzenie steka, ale w pozostałych kwestiach nie brakowało im niedociągnięć,
a poziom dań był mocno nierówny. Cieszy, że lata mijają, a lokalu nie pokonała
nawet epidemia koronawirusa, ale trzymamy kciuki by na kuchni udało się we
wszystkim dojść do perfekcji.
OCENA: 3 / 5
BOYS MEAT GIRLS
Al. Komisji Edukacji Narodowej 57
Warszawa
Z tym, że nie mają w okolicy porządnej burgerowni to się nie zgodzę, 5 min piechotą od nich jest Wół Na Stół w którym można zjeść jednego z lepszych burgerów w Warszawie.
OdpowiedzUsuńOstatnio zamawialiśmy i sos pieprzowy 😋
OdpowiedzUsuń