LITWA: CO ZJEŚĆ? CO WYPIĆ?
„Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie…” – Adam Mickiewicz pisząc te słowa nie miał raczej na myśli kuchni litewskiej 😉 Choć niezwykle bliska polskim smakom, to podobnie jak polska, do najzdrowszych nie należy. Wyjaśnienia upatrywać można oczywiście w litewskiej historii i pogodzie – chłodny i wilgotny klimat oraz charakter rolniczy większości ziem sprawiał, że strawa miała być kaloryczna i sycąca, aby dodawać sił rolnikom do ciężkiej pracy. Podstawę kuchni litewskiej stanowiło zboże, nabiał, owoce lasu (jagody, grzyby), warzywa strączkowe, kapusta i miody. Zniszczenia spowodowane historycznym Potopem Szwedzkim wstrzymały z kolei ekspansję potraw zbożowych na rzecz przywiezionego z Ameryki ziemniaka. Jak więc widać Polacy powinni w litewskich potrawach odnaleźć się doskonale. A Litwa to kierunek atrakcyjny, smaczny i bliski - co w dobie koronawirusa czyni go jeszcze bardziej pożądanym. W poniższym przewodniku znajdziecie moje osobiste polecenia co warto zjeść i wypić na Litwie. Nie znajdziecie tu wszystkich „must eat” bo część z nich zupełnie nie trafia w moje gusta (kwas chlebowy, chleb litewski, świńskie uszka), a część jest po prostu zbyt podobna do dań kuchni polskiej (ogórkowa, kapuśniak, bigos, gulasz czy sękacz). Za to za poniższe przysmaki ręczę w stu procentach! Odkryjcie smakowitą Litwę!
CO JEŚĆ?
Pierwszą rzeczą jaka przychodzi większości z nas do głowy myśląc o kuchni tego
kraju jest zapewne chłodnik. Chłodnik litewski. Określenie go litewskim
nie jest wcale takie przypadkowe, bo oprócz podkreślenia jego pochodzenia
należy też podkreślić jego oryginalność. To oczywiście zupa na zimno z buraków,
ogórków, kwaśnego mleka, śmietany, jajek i kopru a nawet zielonej cebulki, ale
na Litwie obowiązkowo podaje się ją z ziemniakami na osobnym talerzyku. Mogą
być gotowane, ja osobiście preferuję pieczone lub podsmażane. W każdym razie
zupa pozostaje zimna, a ziemniaki są ciepłe i muszę przyznać, że choć do tej
formy podania podchodziłam nieufnie to się w niej absolutnie rozsmakowałam! Litwini
w ogóle preferują zupy nie gorące a w temperaturze pokojowej lub zimne.
Podobnie (szczególnie wśród dawnej szlachty) od wieków panuje tu moda i smak na
głównie zimne przystawki.
Skoro więc jesteśmy przy temacie zimnych przystawek, wizyta na Litwie nie może odbyć się bez skosztowania (i zakupienia do zabrania) litewskiej wędliny suszonej lub wędzonej – Skilandisa, zwanego u nas Kindziukiem. Skilandis to takie jamon iberico albo prosciutto Litwy – produkt absolutnie oryginalny, pyszny i lokalny. Nośnikiem smaku jest tłuszcz wieprzowy lub dodana słonina, ale proces suszenia i wędzenia czyni tę wędlinę twardą, a to wydłuża jej przydatność do spożycia i czyni idealnym kulinarnym prezentem z litewskiej podróży. Nie brakuje w niej czosnku, kolendry, pieprzu i cukru, a więc aromat czuć pełną gębą. Co istotne – Skilandis figuruje na liście chronionych nazw pochodzenia UE.
Również na zimno, ale jako danie główne, zjecie na Litwie…Zimne Noski. Pod tą uroczą nazwą kryją się po prostu pierogi z borówkami. Niespotykane nigdzie poza Litwą. Borówka to dobro narodowe Litwy, podobnie jak i Polski, choć u nas pierogowy prym wiodą zdecydowanie jagody. Warto spróbować to smaczne danie by porównać jak wypada na tle naszego polskiego letniego delikatesu.
Moją absolutnie największą miłością kuchni litewskiej, znaną również u nas, szczególnie przy północno-wschodniej granicy, są cepeliny. Co ciekawe, ich nazwa wzięła się z podłużnego kształtu przypominającego balon sterowca (zeppelin). Cepeliny to takie wschodnie pyzy z mięsem i cebulką (choć w niektórych regionach spotkamy je również z farszem rybnym) z ciasta ze startych surowych ziemniaków, obowiązkowo z wędzoną okrasą, a najlepsze również z kleksem kwaśnej śmietany. Prawdziwa bomba kaloryczna, ale cóż…niezwykle domowa w smaku. Zdradzę Wam, że ja jako dzieciak przejadłam się kiedyś cepelinami na Mazurach. Skutki były opłakane, ale miłość do tych klusek pozostała do dziś.
Dużo mniejszymi kluseczkami są równie popularne na Litwie kołduny. Czyli odpowiednik naszych polskich uszek. Ale jedzone nie tylko jako dodatek do zupy i to od święta. Gotowane z surowym mięsem w środku, które oddaje swoje soki do wnętrza kołduna, są absolutnie pyszne i soczyste. Podane w rosole, z masłem lub skwarkami – wszystkie są tak samo fantastyczne. Również te bardziej fantazyjne jak kołduny tyszkiewiczowskie z Palangi z szynką i grzybami w środku. Spróbujcie ich koniecznie!
Pozostając jeszcze przy potrawach mącznych nie sposób nie wspomnieć o Kibinach – pieczonych pierogach, które przypominają popularne w Ameryce Południowej empanadas. Smarowane jajkiem przed pieczeniem mają apetyczny złocisty kolor. A farsze? Jakie tylko dusza zapragnie! Ale na Litwie najpopularniejsze są oczywiście te z mięsem. Jeśli upolujecie takie z baraniną, inspirowane kuchnią karaimską, zamawiajcie koniecznie! A jeśli wolicie je w wersji bardziej kalorycznej, szukajcie Czebureków – to odpowiednik Kibinów, ale smażony na głębokim tłuszczu.
Last but not least – król ziemniak! I to rzeczywiście jako absolutnie główny bohater dania zwanego Kugel lub Kugelis. Inspirowanego kuchnią niemiecką, która miała na Litwie głębokie wpływy. To nic innego jak babka ziemniaczana (lub jak mówią niektórzy „budyń ziemniaczany”) zapiekana ze skwarkami i jajkiem w piekarniku, często w glinianym naczyniu. Danie proste, chłopskie, bardzo pożywne. I bardzo smakowite w swojej wyjątkowej prostocie.
A co na słodko? Jako zadeklarowana miłośniczka pączków nie mogę polecić Wam nic innego jak Spurgos – pączki z…twarogiem. To jemu zawdzięczają specyficzną konsystencję i delikatny mleczny smak. Dostępne z konfiturą w środku lub bez - skradną serce niejednego łasucha!
CO PIĆ?
I za czasów Mickiewicza
i obecnie Litwa dobry piwem stoi. Warzy się tu piwa w stylach
nieznanych nigdzie na świecie, co w dobie boomu na browary rzemieślnicze
zwróciło oczy całego piwowarskiego światka na Litwę właśnie. Popularne jest też
do dziś warzenie piwa w domu, zajmuje się tym wielu Litwinów, szczególnie na
terenach wiejskich. Większość litewskich piw jest lekka i doskonale nadaje się
nie tylko do sycących posiłków, ale i przekąsek. W barach i pubach na pewno
zamówicie do piwa deskę litewskich serów, chleb smażony z czosnkiem i…świńskie
uszka suszone i podwędzane. Warto spróbować choć raz ten „rarytas”, ale ja
wspominam go raczej z niesmakiem 😉
Zdecydowanie słodszym trunkiem jest Midus czyli po prostu miód pitny. To kolejny napój, który na Litwie ma rozległą tradycję i historię. Słynny Żalgiris podobno zwala z nóg, ale sama nie próbowałam czy działa. Do miodu dodaje się owoców lub ziół, czasem również kwiaty. To wszystko składa się na niebywały aromat litewskich miodów i czyni buteleczkę tego delikatesu idealnym prezentem z wyjazdu (i uzupełnieniem własnego domowego barku). Tradycyjny midus Stakliškės posiada etykietę chronionego oznaczenia geograficznego.
Jeśli zaś chodzi o napoje bezalkoholowe, to jeśli podobnie do mnie nie
należycie do fan klubu kwasu chlebowego, sięgnijcie koniecznie po sok
brzozowy. Osobiście uważam, że to nasz europejski (zdrowszy!) odpowiednik
popularnej w Azji czy Ameryce Południowej wody trzcinowej. Lekko słodki,
pyszny, bardzo orzeźwiający napój podbije Wasze serca nie tylko w upalne dni!
Gero Apetito! / Smacznego!
Komentarze
Prześlij komentarz