GORĄCY PIES - Mariaż amerykańsko - włoski na Wilanowie

Na palcach dwóch rąk nie zliczę ile razy słyszałam, że w Wilanowie – dzielnicy, która w ostatnich latach stała się nowoczesną sypialnią Stolicy – nie ma gdzie dobrze zjeść. Od przyjezdnych, od mieszkańców, od pracowników tamtejszej gastronomii. Potwierdzał to fakt, że nowe lokale otwierały się i równie szybko zamykały, a z mapy Wilanowa znikały nawet doskonałe koncepty uznane w innych dzielnicach – jak np. Meatologia. W czym tkwi sekret? Tego wciąż nie wiem, za to przekonałam się ostatnio, że w Wilanowie można zjeść smacznie i bez zadęcia. I choć nazwa Gorący Pies nie nasuwała mi żadnych kulinarnych skojarzeń, to właśnie tam trafiłam z rodziną w czwartkowe letnie popołudnie. Czy było warto? Przekonajcie się sami.

 


Restauracja Gorący Pies to tak naprawdę dwie knajpy, które dopiero po pewnym czasie postanowiły się połączyć. W jednej skupiono się na kuchni amerykańskiej, a w drugiej na włoskiej. I tak, niczym w Małej Italii – włoskiej dzielnicy Nowego Jorku, mariaż Włoch i USA stworzył miejsce, które przywita nas typowym comfort foodem. A to wszystko w otoczeniu kontrastujących betonu i drewna i oczywiście wszędobylskich psów.

 





Na start sięgamy po rarytas, którego dawno nie jadłam, czyli krewetki w chrupiącej panierce panko (47 zł za 10 szt. i 64 zł za 15 sztuk). Krewetki są duże, w środku sprężyste, a na zewnątrz przyrumienione i chrupkie. Razem z sosem aioli stanowią naprawdę pożywną przystawkę. Przypominają mi te jedzone w Portugalii - a to duży plus.

 


Ponieważ temperatura letnia rozpieszcza, jedno z nas zamawia sałatkę z grillowanym serem halloumi (34 zł) czyli grecki przysmak na miksie sałat i czerwonej cebuli, podany z sosem limonkowo-żurawinowym. Nie jest to może bardzo fantazyjna kompozycja, ale prawdziwą robotę robi tu sos, który ma niezwykle oryginalny, odświeżający i pyszny smak. Poproszę przepis!

 



Testujemy włoską część restauracji i zamawiamy na spółkę pizzę Capricciosę (35 zł) z sosem pomidorowym, mozzarellą fior di latte, prosciutto cotto, pieczarkami i oliwkami. Jest to klasyczna włoska pizza na cienkim i chrupiącym cieście, z oryginalnymi włoskimi składnikami. Ja osobiście jestem od lat wierną fanką neapolitańskiej wersji tego przysmaku, ale moi towarzysze byli z placka zadowoleni, zaznaczając jedynie, że cała kompozycja była dość mocno słona.

 


Flagowym daniem Gorącego Psa jest burger. A właściwie cała mnogość burgerów, jaką można zaobserwować w karcie. Sięgam jak zwykle po coś wystrzałowego i zamawiam Burgera Gruszkowego (42 zł) z wołowiną, plastrami grillowanej gruszki, rukolą, podwójnym bekonem, serem cheddar i tym pysznym sosem limonkowo-żurawinowym. Jeśli chodzi o wnętrze burgera to jest po prostu idealne – mięso perfekcyjnie wysmażone na medium rare, soczyste i dobrze doprawione. Składniki w środku są świetnie dobrane, wszystko też dobrze się trzyma przy jedzeniu. Jedynie bułka nie podchodzi mi wcale bo jest zbyt miękka, jak poduszka. No i cena…Mam tu wielką zagwozdkę bo jestem zdania, że za pyszne rzeczy warto zapłacić więcej. Ale kwota z czwórką z przodu za samą kanapkę bez dodatków to dla mnie zdecydowanie za dużo, nawet w takim miejscu jak Wilanów. Uspokajam jednak, że mój wybór to jedna z droższych pozycji, a jeśli reszta kanapek jest równie smaczna to zamawiajcie koniecznie.




No i jeszcze danie z karty limitowanej czyli pieczone sous vide żeberka (57 zł) w zalewie BBQ na bazie whisky, podawane z sosem pieprzowym lub kaparowym i z frytkami lub opiekanymi ziemniaczkami. Nigdy nie jadłam żeberek robionych tą techniką i okazują się zaskakująco nietłuste, co dla mnie jest dużym plusem. Marynata to smak typowo dymno-słodki, a mięso jest kruche dzięki dodatkowi alkoholu. Jedyny minus to oczywiście to, że chciałoby się więcej mięsa – czyli typowy smutek gdy je się jakiekolwiek żeberka 😉


Do obiadu raczymy się wyjątkowo pyszną lemoniadą w karafce (27 zł za 500ml). A wyjątkową dlatego, że nagminnie chodząc do restauracji, dostaję wodę z cytryną i smakowym syropem, co obok lemoniady nawet nie stało. Tu czuć świeżo wyciśnięte cytryny i prawdziwą kwaśność. Tak trzymać!



A na koniec jeszcze drinki, które w dużej mierze opierają się na (amerykańskiej przecież) whisky. Zamawiamy orzeźwiające Martini Fierro z tonikiem, lodem i pomarańczą (21 zł) oraz Jim Beam Apple Highball (27 zł) z jabłkową whisky Jim Beam, napojem imbirowym, pomarańczą i lodem. Ten drink to moje prawdziwe odkrycie! Bardzo intensywny w smaku, słodki i kwaśny i do tego jeszcze lekko szczypiący w język od imbiru. Cała gama smaków na podniebieniu! Kto by pomyślał, że jabłkowa whisky może być taka dobra? Zamawiajcie w ciemno!




Gorący Pies, mimo kilku niedociągnięć, to miejsce zdecydowanie godne uwagi, serwujące kuchnie najbardziej lubiane. To nie tylko bezpieczny, ale i smaczny wybór na randkę, spotkanie biznesowe, a nawet lunch z babcią. To taki comfort food, który przytuli każdego głodnego wędrowca…pod warunkiem, że zawędrujecie aż na Wilanów. Jak się okazało, można tam dobrze nie tylko zjeść, ale i wypić!



OCENA:  4 / 5



GORĄCY PIES/ GORĄCY PIES PIZZA&WINE
Al. Rzeczypospolitej 10
Warszawa

 

Komentarze

Popular Posts