LA BÀN - Palcem po mapie Wietnamu

Prawdziwej kuchni wietnamskiej jest w Warszawie jak na lekarstwo. Gdy więc pod koniec zeszłego roku, w Śródmieściu, otworzyła się nowa knajpka reklamująca się jako autentyczna kulinarna podróż po całej wietnamskiej mapie, od razu zaświeciły mi się oczy. Pierwsze głosy były raczej pozytywne, choć kuchnia jeszcze się docierała. I tak oto, po prawie 10-miesięcznym okresie oczekiwania na ostatnie szlify, odwiedziłam La Bán, by na własnym języku przetestować dania z Wietnamu. Czy restauracja osiągnęła w końcu wyżyny azjatyckich smaków? Przeczytajcie sami!



Lokal na Kruczej to miejsce, które gościło wcześniej wiele gastronomicznych projektów. Z mniejszym lub większym sukcesem. Wnętrze La Bán jest zdecydowanie stonowane i nowoczesne, skąpane w kojącej ciemnej zieleni i delikatnym oświetleniu. Tutaj na pierwszym miejscu ewidentnie ma być jedzenie, a nie pstrokate i kolorowe ściany czy ozdoby. Miejsca nie jest wiele, ale stolików w sobotnie popołudnie starcza dla wszystkich, nawet dla większej grupy z małym dzieckiem i wózkiem.





Zaczynamy delikatnie od Bánh cuốn (15 zł) czyli przygotowywanych na parze naleśników ryżowych z farszem z mięsa, cebuli i grzybów mun. Posypane kolendrą, miętą i prażoną cebulką naleśniki rzeczywiście – zgodnie z opisem w menu – są lekkie niczym chmurka, ale nie brak im zdecydowanego smaku. Menu restauracji w ogóle zasługuje tu na osobną wzmiankę, bo opisy dań to wysoki poziom kulinarnej poezji. Bardzo fajny jest też podział potraw ze względu na region. I ostatnia sprawa – fonetycznie zapisana wymowa nazwy dania. Doskonały pomysł, szczególnie że nazwy dań wietnamskich nie są powszechnie powtarzane i mogą sprawić wiele problemów. Można śmiało stwierdzić, że karta menu w La Bán ma nie tylko charakter informacyjny, ale i edukacyjny.




Oczywiście nie mogę sobie odmówić klasyki wietnamskiego street food’u czyli kanapki Bánh mì (23 zł) w klasycznej wersji mięsnej. Wnętrze ciepłej chrupiącej bagietki jest bogate w grillowaną wieprzowinę w glazurze, pasztet mięsny, piklowaną marchew, rzepę daikon, masło, kwaśno-ostry sos i oczywiście kolendrę. Idealnie oddany smak oryginalnej banh mi - można jeść i jeść…A wegetarianie znajdą tu wersję bezmięsną kanapki - z pasztetem warzywnym i tofu.




Weganie z kolei mogą skusić się na Bún sả ớt (30 zł) czyli makaron ryżowy w słodko-ostrym sosie z trawą cytrynową i sambalem, podany ze smażonym boczniakiem, seitanem i tofu oraz pachnotką, majerankiem i prażoną cebulką. To pożywna i piękna misa wszystkiego co w wegańskiej kuchni dobre. No i porcja naprawdę solidna, nawet dla wytrawnego mięsożercy!





Na danie główne zamawiam Vịt Sốt Tiêu Đen (39 zł) czyli pierś z kaczki w sosie z czarnego pieprzu, podaną ze szparagami, papryką, cebulą i oczywiście białym ryżem. To prawdziwy strzał w dziesiątkę! Kaczka jest mięciutka i nieżylasta, sos trochę słodki, trochę pieprzny. Warzywa przyjemnie chrupią i wszystko z ryżem składa się w smakowitą całość. W wietnamskich restauracjach zawsze zamawiam kaczkę i to dla mnie swoisty test. La Bán zdał go śpiewająco!




Do tego wszystkiego raczymy się domowej roboty napojami – mrożoną herbatą z hibiskusem, kaffirem i grejpfrutem (14 zł) oraz lemoniadą z liczi, limonką i świeżą kolendrą (16 zł). Niestety tu muszę nieco przystopować swoje zachwyty, bo napoje okazują się rozwodnione i pozbawione wymienionych w menu smaczków grejpfruta czy liczi. Na moją prośbę kelnerka dolewa do napoju więcej limonki i trochę poprawia to sytuację, ale do komplementów daleko i trunki nie są w związku z tym warte swojej ceny. Mam nadzieję, że restauracja bardziej się nad nimi pochyli, by posiłek w La Bán mógł być idealny.



Najważniejsze jest jednak jedzenie, a to jest po prostu wyśmienite! Polecam całym sercem i językiem, szczególnie tym, którzy kuchnię wietnamską znają tylko ze spolszczonej wersji podawanej w przydrożnych budkach. Czas na lekcję kulinarną prawdziwych smaków Wietnamu!





OCENA:  4.5 / 5


LA BÀN
Krucza 6/14
Warszawa

Komentarze

Popular Posts