MOD - Raz na wozie, raz pod wozem

Pewnie każdy z Was poszedł kiedyś do takiej restauracji, o której słyszał sporo zachwytów, albo która była aktualnie bardzo modna, a na miejscu nie mógł zrozumieć jej fenomenu lub srogo się zawiódł. Nam takie historie zdarzają się rzadko, bo wcześniej zazwyczaj robimy dogłębny research na temat miejsc, które planujemy odwiedzić. Ale niestety niespodzianki mają to do siebie, że czasem wychodzą lepiej, a czasem gorzej. Restaurację MOD znałam już lata temu. Jej szef kuchni – Trisno Hamid, to znana postać w gastronomicznym światku. Najpierw twórca słynnego Yellow Dog w Krakowie, potem kreator smaków nie tylko w MOD, ale i w uwielbianej przeze mnie Reginie. To jedna z osób, które wprowadziła rameny na polskie stoły. Gdy lata temu jadłam w MOD swój pierwszy paitan byłam zachwycona, a wnętrze ujmowało jasnością i przytulnością. Do tego od lat jestem ogromną fanką MOD Donuts - czyli ich twórczości cukierniczej. Co więc tym razem poszło nie tak?

 

 

Do restauracji trafiamy pod koniec 2021 roku. Za oknem ciemno, zimno, nieprzyjemnie. W środku lokalu…dokładnie tak samo. Hipstersko-industrialny surowy wystrój ma być minimalistyczny z założenia, ale w restauracji czuję się jak w jaskini. Przygaszone mocno światła wcale nie tworzą atmosfery, a podczas posiłku wciąż zastanawiam się czy nie przeziębię się od otwierających się ciągle drzwi i braku ciepła w środku. Już dawno tak bardzo czynniki zewnętrzne nie psuły mi przyjemności jedzenia i nie sprawiały, że chciałam skończyć kolację jak najszybciej…

 



A co z jedzeniem? Swoją ucztę zacząć chcemy od małży, ale niestety są niedostępne. Idziemy więc w bardziej azjatyckie klimaty i zamawiamy pierożki z wołowiną bourguignon, żelem wasabi i serem pecorino (29 zł). Ciasto w pierożkach jest miękkie, nie za grube, środek soczysty i aromatyczny. Sos, w którym są skąpane, jest intensywny i smaczny, a ser pecorino pasuje tutaj nieoczekiwanie dobrze. Cieszy mnie, że żel wasabi podany jest osobno, tak aby nie dominował smaku pierożków, tylko był do nich dodatkiem wedle uznania. Podsumowując - to udany początek posiłku.

 



Następnie sięgamy po eksperymentalną burratę z anchovies, atramentem z kałamarnicy i bułeczką hokkaido (23 zł). Niestety ten miks kompletnie nie przypada nam do gustu. Śmietankowość burraty (którą na co dzień uwielbiamy) plus atrament plus słodkawa mleczna bułeczka dają nam danie bardzo mdłe. Anchovies, choć stanowi tu mocną przeciwwagę smaku, pasuje niestety jak pięść do nosa. Bardzo doceniamy kulinarną odwagę i oryginalne pomysły, ale w tej przystawce czuć tylko mdłe aromaty przykryte ogromem soli z anchovies. 

 



Liczę na to, że ramen (z którego MOD przecież słynie) uratuje sytuację i na szczęście się nie zawodzę. Tantanmen Ramen (39 zł) zawierający siekanego kurczaka, marynowane jajko, prażony sezam, dymkę, pok choy, olej chilli, makaron ramen oraz wywar z sezamu i chilli jest głęboki, gładki i rozgrzewający. Mniej pikantny niż się spodziewałam, ale na poziomie akurat dla każdego. Wywar jest aromatyczny, makaron sprężysty, a jajko zrobione w punkt. W bury zimowy wieczór właśnie takiej zupy mi potrzeba.

 



Niestety dla kontrastu danie główne w postaci steka wołowego z duszoną białą fasolą, wędzonymi małżami i tapenadą (45 zł) znowu nie zachwyca. Choć połączenie wołowiny i małży okazuje się zaskakująco udane, to mięso jest żylaste, a fasola twarda. Danie sprawia wrażenie robionego naprędce i bez serca. Co przy tej cenie boli podwójnie, choć porcja jest akurat wystarczająca. 

 



Na osłodę zamawiamy sernik z matchą z dżemem hibiskusowym (18 zł), który prezentuje udaną równowagę między słodkim smakiem ciasta i sera a kwaśnym aromatem hibiskusa. Ciacho jest puszyste i aromatyczne. MOD umie w słodkości – o czym regularnie przekonujemy się kupując ich wspaniałe donuty z MOD Donuts

 


Tym razem na wynos również zabieram ze sobą tego w wersji Red Velvet (8 zł) – którego nie udało mi się upolować w siedzibie na Paryskiej. Jest pyszny, nie za słodki i puszysty jak chmurka. Nieustająco pozostaję ich wielką fanką.

 


Nie mogę za to powiedzieć bym została fanką MOD. Wygląd i klimat lokalu mnie nie zachęcił, jedzenie było mocno nierówne. Dobrze, że ich pyszne pączusie z dziurką dostępne są w lokalizacji blisko nas, bo na Oleandrów 8 raczej nie wrócimy.


OCENA:  3 / 5


MOD
Oleandrów 8
Warszawa

 

 

 

Komentarze

Popular Posts