SAN THAI - Szczypta Europy, garść Azji
Tajskie jedzenie kojarzy się głównie z kuchnią uliczną czyli daleką od
elegancji i wymogów Sanepidu. Za to smaki w takiej wersji są najbardziej
autentyczne - proste i intensywne – dokładnie takie jakie najbardziej lubią
miejscowi i jakie sami serwują w domu. Idąc do restauracji tajskiej w wersji
eleganckiej zawsze zadaję sobie pytanie czy równie zeuropeizowane jak wnętrze
będą i potrawy. A wbrew pozorom gotujący w danym miejscu tajscy kucharze nie
zawsze są gwarantem skosztowania oryginalnej kuchni danego regionu. Tyle
wątpliwości pojawiło się przy przekroczeniu progu restauracji San Thai na
warszawskiej ulicy Próżnej. Czy bliżej jej było do Europy czy Azji?
Jeśli chcecie zaprosić kogoś na tajskie jedzenie w bardziej luksusowych
okolicznościach to San Thai wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Złoto-czarne
meble i obrazy, szklane naczynia i żyrandole, przywodzą mi na myśl raczej
hotelowe restauracje. Szczęśliwie zapachy z kuchni roznoszą się po lokalu
zapowiadając, że w tej kwestii może być naprawdę nieźle…
Na start sięgam po Poh Pia czyli chrupiące roladki z wieprzowiną (19
zł). Bardzo przypominają smakiem klasyczne sajgonki, choć ciasto jest
zdecydowanie mniej tłuste i lżejsze co jest niewątpliwym plusem. Sos do roladek
jest w sam raz słodki i kwaśny. Zastanawia mnie jedynie porcja na talerzu –
szczególnie w przypadku wersji z najtańszą wieprzowiną, spodziewałabym się
nieco więcej sztuk.
Bardziej konkretną przystawkę stanowi Neua Kua Klur (29 zł) czyli
smażona wołowina z chili, cebulką, czosnkiem i sezamem. To danie smaczne,
dość sycące, a glazura na mięsie jest bardzo przyjemna. Potrawa jest zatem warta
polecenia choć przyznam, że w Tajlandii się z nią nie spotkałam, a aromaty
przywodzą raczej na myśl kuchnię fusion aniżeli stuprocentowo tajską.
W ramach kontynuacji wybieramy już pozycję z Tajlandii dobrze znaną,
choć z chińskim rodowodem – Guay Tiaw Pet (27 zł) czyli zupę z kaczki z
makaronem ryżowym, sosem sojowym i szczypiorkiem. Z oceną tej zupy
gdziekolwiek mamy wewnętrzny problem, bo odkąd jemy ją w Naam Thai (recenzja
TUTAJ) to nic nie jest w stanie prześcignąć ich przepisu – co nie dziwi biorąc
pod uwagę, że jest to flagowe danie Naam, oparte na przepisie babci kucharza. Gdybyśmy
jednak tej wersji nie znali, to zupa z kaczki z San Thai na pewno również by
nas w sobie rozkochała, bo jest aromatyczna, domowa i wielowarstwowa w smaku.
Na danie główne tym razem nie decyduję się na makarony, a nieco mniej
znaną potrawę ze smażonym ryżem. Khao Pad Phak (39 zł w wersji z krewetkami)
czyli smażony ryż jaśminowy z warzywami, jajkiem i krewetkami właśnie ma
dużo smaku i czuć wszystko w dobrych proporcjach – zarówno jajko, warzywa jak i
krewetki, których jest naprawdę sporo a do tego są przyrządzone w punkt – a
więc soczyste, sprężyste i nie gumowe. Zawsze gdy jem Khao Pad zastanawiam się
czemu jest tak mało popularne nawet wśród miłośników tajskich smaków. Może za
bardzo kojarzy się z prostacką potrawką z kurczaka albo ryżem w sosie słodko-kwaśnym?
To błąd i szczerze zachęcam by sięgać po to danie częściej – podobnie jak robią
to Tajowie w kontrze do pad thaia, które jest daniem czysto turystycznym.
Mąż zamawia słodkawy tajski klasyk czyli Ped Med Ma Muang (48 zł) –
kaczkę smażoną z orzechami nerkowca, podaną z ryżem. To danie najczęściej
je się z kurczakiem, ale kaczka bardzo dobrze radzi sobie w słodkawo-orzechowej
glazurze. Warzywa są lekko chrupiące, ryż odpowiednio sypki. Jest naprawdę
smacznie i nie ma się absolutnie do czego przyczepić.
Na deser prosi się o zamówienie mango sticky rice, ale więcej ryżu już w
siebie nie zmieścimy. Oczekując podobnych nut smakowych wybieramy więc perły
tapioki z mlekiem kokosowym, musem mango i granatem (19 zł). Kochani…ten
deser to jest absolutne NIEBO W GĘBIE! Delikatny w konsystencji, ale jakże
intensywny w smaku. Owocowy, słodki, soczysty od pękatych kuleczek tapioki.
Zarówno faktury jak i aromaty to bomba na języku. Odwiedzając San Thai
zostawcie sobie koniecznie miejsce na ten deser!
Czy San Thai jest restauracją w stu procentach autentycznie tajską? Nie.
Czy traci na tym smak? Również nie. Wiele potraw odda Wam doskonale tajskie aromaty,
a elegancki wystrój przekona do tej kuchni wiele osób, które z potrawami z tego
rejonu świata dopiero zaczynają swoją przygodę. Wszak do romantycznej randki
czy kolacji na specjalną okazję kuchnia tajska stanowi doskonałą oprawę! Jeśli
nieco odstraszają Was ceny spieszę również donieść, że rezerwacja w San Thai na
konkretną godzinę jest możliwa w aplikacji Finebite, w której po uiszczeniu 10
zł opłaty rezerwacyjnej płacicie 50% mniej za całe menu.
OCENA: 4 / 5
SAN THAI
Próżna 10
Warszawa
OCENA: 4 / 5
SAN THAI
Próżna 10
Warszawa
Jedzenia nie jadłam, ale lokal wygląda bardzo ładnie!
OdpowiedzUsuńNie jadłam ale miejsce bardzo ładnie się prezentuje.
OdpowiedzUsuń