WARSZAWA WSCHODNIA BY MATEUSZ GESSLER - Francja elegancja
Nic nie przyciąga do restauracji lepiej, niż znane nazwisko. I to niekoniecznie związane z kuchnią – czego dowodzi wielka popularność otwartej niedawno restauracji, której wspólnikiem jest Robert Lewandowski. A jeśli to nazwisko należy do kucharza celebryty, to sukces jest wręcz murowany. Tak jest z postacią Mateusza Gesslera, który szerszej publiczności zaczął być znany jako juror popularnego programu Masterchef Junior. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że Mateusz jest synem innego popularnego restauratora - Adama Gesslera. Sam aktualnie ma w Warszawie trzy restauracje – Warszawę Wschodnią, Ćmę i Warszawski Sen. Tę ostatnią odwiedziliśmy przed paru laty (recenzja TUTAJ) i wyszliśmy całkiem zadowoleni. A teraz, po latach przerwy, odbyłam drugą wizytę w pierwszym lokalu Mateusza czyli w Warszawie Wschodniej – istniejącej od 2012 roku. Czy tym razem znana persona stanęła za dobrym smakiem i kuchnią wartą uwagi? Sprawdzam!
Warszawa Wschodnia to miejsce zdecydowanie eleganckie. Wrażenie robią wysokie stropy odrestaurowanego budynku z czerwonej cegły, położonego na terenie zrewitalizowanego kompleksu SOHO. A jeszcze większe wrażenie robi futurystyczny fortepian ustawiony w rogu sali głównej. W restauracji jest bardzo dużo obsługi kelnerskiej, więc można poczuć się zaopiekowanym w pełni. A przy otwartej kuchni można poobserwować kucharzy w trakcie pracy. To zdecydowanie miejsce na romantyczną randkę czy celebrowanie ważnego święta, ale w porze lunchu atmosfera robi się zdecydowanie luźniejsza (a ceny bardziej przystępne). W menu dominuje kuchnia polska i francuska - co jest w pełni zrozumiałe, gdyż Mateusz Gessler dużą część swojego życia spędził we Francji. Ukończył również szkołę gastronomiczną w Lozannie.
Na początek mojego posiłku decyduję się na polski klasyk czyli tatar wołowy (39 zł). Mięso jest mocno zbite w jedną masę i już połączone z dodatkami typu ogórek czy cebulka. Ja jestem zwolenniczką grubszego siekania i samodzielnego doboru składników, ale samo mięso jest smaczne i zdecydowanie dobrze doprawione. Zadziwia jednak bardzo skromne przystrojenie talerza.
Zupełnie inaczej prezentuje się druga przystawka – gofr buraczany z
kozim serem i mikro ziołami (34 zł). Tu mamy na talerzu niemal wszystkie
kolory tęczy, a gofr wygląda jak wyjęty z bajki o jednorożcach. W smaku jest
trochę słodki, trochę wytrawny, z dużą ilością warzyw. Nie potrafię
jednoznacznie określić czy jestem jego fanką, ale duży plus za oryginalność –
szczególnie w daniu wegetariańskim.
Na spółkę z siostrą bierzemy jeszcze francuski klasyk czyli zupę rybną a’la bouillabaisse (48 zł). Podawana w uroczym czerwonym garnku, który pamiętam również z Warszawskiego Snu, to rzeczywiście porcja do dzielenia się. Intensywny pomidorowy wywar z naprawdę bogatą ilością ryby i owoców morza to dla mnie strzał w dziesiątkę. Co nam zostaje, zabieram ze sobą do domu, by jeszcze wieczorem rozkoszować się tym morskim smakiem.
Jako danie główne siostra wybiera intrygujące pierogi z bobem i kolendrą z sosem grejpfrutowym (28 zł). Ciasto w pierogach jest idealnej grubości, a farsz ciekawy, trochę przypominający…pierogi ruskie. Nie mogę natomiast w ogóle złapać smaku grejpfruta, na który bardzo liczyłam. Szkoda.
Mińska 25
Warszawa
Komentarze
Prześlij komentarz