SPACCA NAPOLI - A miało być tak pięknie...
Moje ostatnie doświadczenia z
kuchnią włoską nie należały do najlepszych. Choć kuchnia ta należy do moich
ulubionych i bardzo chętnie serwuję ją w domu, to w restauracji nie odnalazłam oczekiwanych
smaków. Trzecie podejście do Repubblica Italiana skończyło się srogą porażką
(recenzja TUTAJ) i obiecałam sobie, że następna wizyta we włoskiej knajpie
wynagrodzi mi to rozczarowanie. Wydawało się więc, że dobrym wyborem będzie
pokierowanie się dobrą oceną i opiniami z podupadającego już portalu Zomato
oraz przypomnienie sobie jakie miejsca na dobrą pizzę polecali mi osobiście
jego pracownicy. Jako że Ciao a Tutti zachwyciło mnie już dawno temu a Mąka i
Woda trochę się znudziła, wybór padł na położoną w samym Centrum restaurację
Spacca Napoli.
Podejście numer jeden – rezerwuję przez telefon stolik dla 3 osób
zaznaczając, że proszę o jakiś w wygodnym miejscu. Gdy nadchodzi dzień naszej
planowanej kolacji okazuje się, że przydzielono nam stolik barowy (a właściwie
parapet) z krzesłami w stronę okien niczym przy jedzeniu kanapki z Subwaya. Niewygodny
i całkowicie uniemożliwiający wspólne pogaduszki. Okazuje się, że powodem jest
duża rezerwacja grupowa, a o zmianie miejsc nikt nie pofatygował się mnie
powiadomić, mimo podanego przy rezerwacji numeru telefonu. Źli i rozczarowani idziemy
więc do pobliskiej Banjaluki z całkiem smacznym skutkiem. I na tym historia ze
Spacca Napoli powinna się była zakończyć, a ja powinnam uszanować znaki z
niebios by więcej się tam nie wybierać. A jednak wspólnie z Głodną Dorotą z
bloga Wariacje Restauracje postanowiłyśmy dać temu lokalowi drugą szansę. To
był niestety błąd.
Znowu rezerwuję miejsce telefonicznie i zaznaczam, że prosimy o normalny
stolik, a nie ten przy parapecie. Zadowolony pan oznajmia, że dostaniemy stolik
przy pianinie oraz że…rezerwacja jest ważna przez półtorej godziny. Zaraz
zaraz, przecież to nie Restaurant Week więc o co tu chodzi? „Taką mają politykę”.
Pomysł pozostawiam bez komentarza, dopytuję natomiast jak będzie to wyglądało w
praktyce i czy znowu jesteśmy skazane na potraktowanie po macoszemu przez jakąś
większą grupę, która zarezerwuje miejsca. Rozmawiając dwa dni przed kolacją
pracownik uspokaja, że nie ma żadnej dużej rezerwacji i spokojnie będziemy
mogły posiedzieć przy stoliku dłużej. Przekonana czekam więc na dzień
spotkania.
I tak oto trafiamy do Spacca Napoli ponownie. Sala jest pełna, ale nasz stolik czeka. Wystrój przypada mi do gustu – połączenie surowych cegieł z bielą nadaje miejscu i swojskiego i nieco industrialnego klimatu zarazem. Nieco inaczej ma się sprawa gdy zauważam rozmiar naszego stolika. Jest bardzo mały i gdyby nie stojące obok zamknięte pianino, na którym stawiamy np. puste butelki, nie byłybyśmy w stanie komfortowo zjeść żadnego posiłku. Czego się nie zrobi by upchnąć w restauracji jak najwięcej gości…
I tak oto trafiamy do Spacca Napoli ponownie. Sala jest pełna, ale nasz stolik czeka. Wystrój przypada mi do gustu – połączenie surowych cegieł z bielą nadaje miejscu i swojskiego i nieco industrialnego klimatu zarazem. Nieco inaczej ma się sprawa gdy zauważam rozmiar naszego stolika. Jest bardzo mały i gdyby nie stojące obok zamknięte pianino, na którym stawiamy np. puste butelki, nie byłybyśmy w stanie komfortowo zjeść żadnego posiłku. Czego się nie zrobi by upchnąć w restauracji jak najwięcej gości…
Zamawiam wpierw ciepłą przystawkę w postaci Zucchine alla Parmigiana (25 zł) czyli zapiekanki ze smażonej
cukinii z wędzonym serem scamorza, gotowaną włoską szynką, serem grana padano
D.O.P. i sosem beszamelowym, podawaną z focaccią. Porcja jest może nie za duża,
ale smaczna. Czuć aromat wędzonego sera, troszkę słodyczy cukinii i dobry
beszamel. Focaccia kojarzy mi się z Włoch zupełnie inaczej niż podane na
talerzu cieniutkie paluszki z pizzowego ciasta, ale zjadam je bez marudzenia. Zapiekanka
pozwala mi uwierzyć, że może nie było złym pomysłem przyjść tu jeszcze raz.
Wierzę w to dopóki na stole nie pojawia się Pizza Diavola (26 zł) z sosem pomidorowym, mozzarellą fiordilatte,
pikantnym salami, bazylią i serem grana padano…Pizza ocieka tłuszczem, a rozmiękłe
ciasto ugina się pod serem tak, że po wzięciu kawałka do ręki cała zawartość
spada na talerz (opryskując wszystko dookoła). Właściwie poza serem i sosem
pomidorowym nie widać na tej pizzy niczego innego. Salami gdzieś uciekło,
bazylii całe dwa listki. Pikantność owszem czuć, ale gdyby nie brzegi
pomyślałabym, że mam do czynienia z naleśnikiem z sosem pomidorowym i serem z
kropelką tabasco. Restauracja szczyci się polewaniem pizzy oliwą przed podaniem
i bardzo źle, że to robi, bo ostatnim pomysłem po dostaniu tak tłustej od sera
pizzy byłoby dla mnie polanie jej dodatkowym tłuszczem (mimo że oliwa jest tu
naprawdę dobra).
Pizza Doroty czyli Bufalina (28 zł) z sosem pomidorowym,
mozzarellą di buffala Campana D.O.P., serem grana padano D.O.P. i bazylią
wygląda identycznie jak moja i niestety tak samo smakuje. Zaglądając w menu
myślę, że dojdziecie do wniosku, że pizze nie są tu zbyt różnorodne,
przynajmniej jeśli chodzi o wersję rose czyli te z sosem pomidorowym. Zamysłem
było zapewne nadrobienie tego wysokiej jakości produktami. Tylko co z tego gdy
produkty te giną w tłuszczu? Ja zjadam swoją pizzę tylko dlatego, że jestem
bardzo głodna i że należę do fanów sera.
Na zakończenie ryzykujemy jeszcze deser w postaci Dolce della Casa (15 zł) czyli ciasta dnia. Znana jest nam
oczywiście zasada, że zupa czy danie dnia to po prostu ekonomiczne
wykorzystywanie resztek na kuchni, ale ciasto dnia kojarzy mi się bardziej z
czymś robionym na świeżo co „szybko schodzi”. I tak oto na stole ląduje kruche ciasto migdałowe z lodami
orzechowymi. Każdy kto robił w domu kruche ciasto serdecznie uśmiałby się z
tej nazwy. Nasza „krucha” słodkość jest twarda niczym kamień i niestety w ogóle
nie smakuje migdałami, gdyż kompletnie przykrywa ją aromat skórki z cytryny,
która owszem jest w składzie – o czym informuje nas kelnerka, ale o czym nikt
wcześniej nie wspomniał. Co ciekawe ciasto nie jest przystrojone migdałami a
znacznie tańszymi orzechami ziemnymi i zastanawiam się czy migdały w ogóle obok
tego deseru leżały. Pozycja wraca więc do kuchni z naszymi uwagami.
Po chwili dowiadujemy się, że „czas już minął” i że Pani musi nas
przesadzić do…stolika przy parapecie bo w restauracji jest zaraz rezerwacja na
kilkanaście osób. Do TEGO stolika, o którym przy rezerwacji mówiłam, że nie
chcemy przy nim siedzieć, w wyniku grupy, o której braku zapewniano mnie przez
telefon. Nie dajcie się więc nabrać na żadne zapewnienia Spacca Napoli – tu powiedzą
Wam wszystko co chcecie usłyszeć, byle tylko zarobić więcej pieniędzy.
Zniesmaczone zbieramy się do wyjścia a obsługa zaczyna zastawiać nas zsuwanymi
stolikami, nie czekając nawet aż ubierzemy się w kurtki i zrobimy trochę więcej
miejsca. No cóż, goście są tu mile traktowani tylko wtedy kiedy szybko zjedzą,
zostawią pieniądze i wyjdą bez narzekania. Nie traćcie czasu na nerwową wizytę
w Spacca Napoli – wszak włoska kuchnia winna być smaczna i pozwolić na chwilę się
zatrzymać…
OCENA: 1.5 / 5
SPACCA NAPOLI
Świętokrzyska 30
Warszawa
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiekawie napisane, ale z dziennikarskiego punktu widzenia, a również dla czytającego, ważne jest jaki to był dzień tygodnia i pora dnia, a ponadto przy komentarzach o tym, co było na drugim talerzu, ciekawsze jest, gdy druga osoba też próbuje danie swojego sąsiada i wyraża swoją opinię.
OdpowiedzUsuńZgadza się natomiast, że nikt nie lubi być przesiadany, ale jeśli rezerwacja jest na 1,5 godziny, to można się z tym liczyć...